Pięciobramkowa zaliczka wydaje się wystarczająca, by nie obawiać się rywali, ale specyfika rewanżowego pojedynku jest na tyle duża, że wymaga od częstochowian maksymalnej koncentracji.

Lot bez kłopotów

Gdy przed rokiem Raków rywalizował w eliminacjach Ligi Konferencji z Rubinem Kazań, wydawało się, że wyjazd do stolicy Tatarstanu to prawdziwa wyprawa: ponad 2000 kilometrów i trzy godziny lotu. Teraz wyzwanie jest jeszcze większe: ponad 4000 kilometrów i co najmniej siedmiogodzinny przelot, okrężną trasą, z pominięciem terytorium Ukrainy i Rosji.

Nic więc dziwnego, że zaraz po wylosowaniu Astany w Rakowie przystąpiono do działań, które miały zapewnić piłkarzom optymalne warunki podróży. A nie było to łatwe przedsięwzięcie, o czym mogli się przekonać rywale, którzy w ubiegłym tygodniu podróżowali w przeciwnym kierunku i dotarli do Częstochowy dopiero w dniu meczu (i to w dwóch grupach).

Reklama

Częstochowianie na szczęście takich przygód nie mieli: wylot wyczarterowanym samolotem nastąpił zgodnie z planem we wtorek w południe z lotniska w Pyrzowicach i po ponad siedmiu godzinach, ok. godz. 23 czasu lokalnego, „Czerwono-Niebiescy” przybyli do stolicy Kazachstanu.

Sztuczna murawa atutem gospodarzy

Wcześniej przebywał tam z „misją zwiadowczą” jeden z asystentów trenera Marka PapszunaŁukasz Włodarek, który przeprowadził wszechstronny rekonesans, a jego spostrzeżenia powinny być bardzo przydatne w przygotowaniu Rakowa do rewanżu w Nur-Sułtanie.

Reklama

Musimy zwrócić uwagę na jedzenie, bo flora bakteryjna jest tam inna niż u nas. To ważne, żeby nie dopadły nas problemy żołądkowe. Spać będziemy w hotelu wysokiej klasy, więc tu nie spodziewamy się większych kłopotów. Klimatem i temperaturą też bym się nie przejmował – to tylko niektóre z przemyśleń Włodarka po powrocie do Częstochowy.

Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to pewną trudność wicemistrzom Polski może sprawiać sztuczna nawierzchnia boiska. Oto co o niej mówi Włodarek, który obserwował ligowy mecz Astany z Maktaaralem (4:0 dla gospodarzy): Murawa była mocno zlana wodą i śliska. Kiedy będziemy trenować tam przed meczem istnieje duże prawdopodobieństwo, że gospodarze nam jej nie zleją tak jak na mecz. Bierzemy pod uwagę, że będą stosować różne triki, jak na przykład punktowe podlanie. Będziemy na to uczulać zawodników. Kiedy byłem wieczorem na obiekcie, warunki do gry były naprawdę dobre. Wilgotność też była w porządku. Nie spodziewałbym się 40 stopni i problemów z oddychaniem.

Podopieczni trenera Papszuna ze sztuczną murawą Astana Areny zapoznają się w środę wieczorem – o godz. 19 czasu lokalnego (godz. 15 w Polsce), kiedy przeprowadzą tam oficjalny trening.

Trener na dywaniku u premiera

Klęska jaką Astana poniosła w Częstochowie urosła w Kazachstanie do rangi sprawy politycznej. Z trenerem Srdanem Blagojevicem i kilkoma piłkarzami spotkał się wicepremier Kazachstanu Eraly Togjanow, a za problemy związane z przyjazdem Astany do polski został zdymisjonowany dyrektor wykonawczy klubu Sanżar Seitkazinow. Możliwe są także zwolnienia dyrektora generalnego Tastanbeka Jesentajewa oraz trenera Blagojevica.

Tymczasem wynik jaki padł w Częstochowie wcale nie był rekordową porażką piłkarzy Astany w europejskich pucharach: w sezonie 2019/20 w fazie grupowej Ligi Europy zmierzyli się z holenderskim AZ Alkmaar, z którym u siebie przegrali 0:5, a na wyjeździe aż 0:6.

Aktualni wicemistrzowie Kazachstanu (w przeszłości sześciokrotnie sięgali po tytuł) na pewno wyjdą w czwartek na boisko z myślą o rehabilitacji w oczach własnych kibiców, więc będą się starać, by nie popełniać błędów, jakie przytrafiały się im w Częstochowie. Być może do drużyny powróci jej najlepszy strzelec – Marin Tomasov (były reprezentant Chorwacji chorował i nie przyleciał do Polski).

Astana oszczędzała się na rewanż

W niedzielę Astana grała w Pucharze Kazachstanu na wyjeździe z Turanem Turkiestan i zremisowała 1:1. Z jedenastki, która rozpoczynała mecz z Rakowem zagrał tylko, ale dopiero od 58. minuty, Asłan Darabajew (który w Częstochowie dostał czerwoną kartkę). Bramkę na wagę remisu zdobył Abat Aimbietow, który w Częstochowie grał od 68. minuty. Wystąpili też inni rezerwowi z meczu z Rakowem: bramkarz Alieksandr Zarucki oraz Artiom Rachmanow, Sagi Sowiet, Danyło Bieskorowainyj, Stanisław Basmanow i Jurij Piercuch. Trener Blagojevic najwyraźniej oszczędzał swoich podstawowych zawodników po trudach podróży do Polski i z powrotem.

Wiadomo już, że drużyna Rakowa na pewno zagra w Nur-Sułtanie w innym zestawieniu niż tydzień wcześniej przed własną publicznością. Wśród piłkarzy, którzy polecieli na mecz z Astaną zabrakło bowiem bohatera pierwszego meczu – Iviego Lopeza (gol dający prowadzenie oraz dwie asysty), a także Bogdana Racovitana i Deiana Sorescu. Hiszpana w wyjściowym składzie zastąpi zapewne Władysław Koczergin, natomiast pierwszego z Rumunów – Fran Tudor, a drugiego (który w Częstochowie osłabił zespół, bo już w 22. min musiał opuścić boisko po dwóch żółtych, a w konsekwencji czerwonej kartce) – Fabio Sturgeon lub Wiktor Długosz.

Poza tym zmian chyba nie należy się spodziewać. W bramce zagra zapewne Vladan Kovacevic, w obronie - oprócz Tudora Zoran Arsenic i Milan Rundic, w drugiej linii – Ben Lederman, Giannis Papanikolaou i Patryk Kun, a z przodu – Mateusz Wdowiak i Vladislavs Gutkovskis, chociaż trener Papszun może dokonać jeszcze pewnych roszad.

Mamy dużą zaliczkę przed rewanżem, ale trzeba jeszcze postawić kropkę nad i w Kazachstanie – zauważył szkoleniowiec częstochowian i zwrócił uwagę, by „nie dzielić skóry na niedźwiedziu”.

Jeśli Raków nie zmarnuje wspomnianej zaliczki, to w 3. rundzie eliminacji Ligi Konferencji zagra ze zwycięzcą dwumeczu pomiędzy słowackim Spartakiem Trnawa i walijskim zespołem Newtown AFC (pierwsze spotkanie wygrał Spartak 4:1).

Czwartkowy mecz Rakowa z Astaną rozpocznie się w Nur-Sułtanie o godz. 17 czasu polskiego (21 czasu lokalnego), a sędzią głównym będzie Tomas Klima z Czech.