Ćwierćfinalista poprzedniej edycji Ligi Konferencji bez kłopotów zameldował się w kolejnej rundzie eliminacji; lechici wygrali niewielkim nakładem sił, ale rywal nie zawiesił wysoko poprzeczki.
Lech nie czekał, jaki plan na mecz mają gospodarze i od początku starał się przejąć kontrolę nad meczem. Już w drugiej minucie Filip Marchwiński przez nikogo nieatakowany mógł lepiej przymierzyć, lecz jego strzał z kilkunastu metrów Deividas Mikelionis sparował na rzut rożny.
Piłkarze z Kowna, choć mieli do odrobienia dwubramkową stratę, nie za bardzo kwapili się do bardziej zdecydowanych ataków. Podobnie jak przed tygodniem w Poznaniu, cofnęli się na swoją połowę i szukali szans w kontratakach. Goście jednak szybko poprawili bilans dwumeczu – w 13. minucie po dośrodkowaniu Jespera Karlstroema, głową odegrał Miha Blazic, a Marchwiński, mimo asysty dwóch obrońców, z bliska także głową wepchnął piłkę do siatki.
Mając już trzybramkową zaliczkę Lech nie forsował tempa, ale też nie pozwalał rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Raz tylko gospodarzom udało się uśpić czujność defensywy "Kolejorza" i Anton Fase znalazł się sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. Rezerwowy golkiper Lecha stanął na wysokości zadania i wygrał ten pojedynek.
Przed przerwą Litwini mogli doprowadzić do remisu, ale strzał Gratasa Sirgedasa minął słupek. W odpowiedzi Afonso Sousa miał znakomitą szansę na podwyższenie wyniku; niepilnowany Portugalczyk miał dużo czasu, by dokładnie przymierzyć, lecz posłał piłkę daleko obok słupka.
Po zmianie stron emocji było jak na lekarstwo. Litwini sprawiali wrażenie pogodzonych z tym, że ich krótka przygoda w europejskich pucharach dobiegła końca. Mimo to dążyli do zdobycia wyrównującego gola, ale kilka razy Mrozek potwierdził, że warto na niego stawiać. Bramkarz Lecha krótko po wznowieniu gry z trudem wybił piłkę na rzut rożny po strzale Fase.
Potem przez długie fragmenty wiało nudą, groźnie z dystansu uderzył Marchwiński, lecz Mikelionis na raty obronił. Trener Lecha John van den Brom desygnował na boisko nowych zawodników, ale tym, który ożywił poczynania lechitów był Dino Hotic.
W 82. minucie mało widoczny Artur Sobiech został nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym, ale sam poszkodowany z 11 metrów trafił w słupek. Ostatnie minuty były dość emocjonujące, oba zespoły się otworzyły i Lech w końcu zdobył drugiego gola. Adriel Ba Loua po indywidualnej akcji trafił do siatki. Już w czwartej minucie doliczonego czasy gry Żalgiris zdobył honorowego gola, piłka po uderzeniu Karolisa Uzeli odbiła się od Alana Czerwińskiego i zmyliła Mrozka.
Kolejne spotkanie w Lidze Konferencji poznaniacy zagrają na własnym stadionie za tydzień w czwartek ze słowackim Spartakiem Trnawa, który w drugiej rundzie kwalifikacyjnej LK wyeliminował łotewski FK Auda Kekava (5:2 w dwumeczu).
Żalgiris Kowno - Lech Poznań 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Filip Marchwiński (14-głową), 0:2 Adriel Ba Loua (90+1), 1:2 Karolis Uzela (90+3)
Żółta kartka - Żalgiris Kowno: Edvinas Kloniunas. Lech Poznań: Filip Marchwiński, Maksymilian Pingot
Sędziował: Mads-Kristoffer Kristoffersen (Dania)
Widzów: ok. 3 tysiące
Pierwszy mecz: 3:1 dla Lecha, który awansował do trzeciej rundy eliminacji.