"O dziwo promocja siatkarskich mistrzostw Europy kobiet jest jeszcze gorsza niż EuroBasketu. Dziwi mnie to, zważywszy na fakt, że PZPS ma wizerunek organizacji prężnej i dynamicznej. O ile o EuroBaskecie było słychać dzięki Gortatowi, to o mistrzostwach nie wie nikt" - mówi nam Grzegorz Kita, prezes zarządu Sport Management Polska.

Reklama

"Zgadzam się z tą opinią" - odpowiada na zarzuty Przedpełski. "Zabrakło nam pieniędzy. Reklama w radiu, telewizji, billboardy - to wszystko kosztuje. Staramy się teraz nadganiać te straty i zrobić wszystko, by były to najlepsze mistrzostwa w historii" - dodaje prezes PZPS. Pojawia się pytanie, czy na nadganianie strat nie jest już za późno, w końcu mistrzostwa rozpoczynają się w najbliższy piątek.

Mistrzostwa Europy pochłonęły już 13 mln zł, jak się jednak okazuje, kwota ta może jeszcze wzrosnąć. "Jeśli będzie medal dla Polski, trzeba będzie przygotować coś ekstra" - mówi Przedpełski.

Czy to się zwróci? Promocja mistrzostw, mimo że teoretycznie trwa od ponad półtora roku, tak naprawdę na poważnie ruszyła dopiero w ostatnim miesiącu i objęła wyłącznie miasta, w których rozegrane zostaną mecze: Łódź, Katowice, Wrocław i Bydgoszcz. W Warszawie cisza, tak jakby mistrzostw nie było, a w stolicy nikt nie interesował się siatkówką. "Brak tego typu imprezy w Warszawie to zasadniczy błąd, każda duża i poważna impreza o randze międzynarodowej powinna zahaczać o stolicę kraju. Jeśli tak nie jest, to dla dużej części społeczeństwa jest to wyraźny komunikat deprecjacyjny, że jest to impreza mniejszej rangi" - uważa Kita.

Jakub Kwiatkowski, rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej, wierzy w powodzenie imprezy, ale... "Dlaczego nie skupiono się na promocji za granicą, przecież ideą takich imprez jest promocja na zewnątrz?" - zastanawia się.

"Takie były założenia. Akcje docelowe, które odbyły się w ostatnim miesiącu, miały objąć tylko cztery miasta gospodarzy, a nie cały kraj" - broni się Krzysztof Lipiec, dyrektor ds. promocji i logistyki w PZPS. "Dlaczego tak późno? Z samymi kampaniami musieliśmy poczekać do zakończenia EuroBasketu, w innym przypadku wszystko by się na siebie nałożyło. Były pikniki rodzinne, konkursy w lokalnych mediach, chcieliśmy dotrzeć do każdego. Czy osiągnęliśmy cel? Sądzę, że tak, przynajmniej w takim stopniu, na jaki nam pozwalały dostępne środki" - dodaje Lipiec.

Na tym ma się jednak nie skończyć, podczas mistrzostw w okolicach hal powstaną miasteczka dla kibiców (wyjątek stanowi Wrocław, gdzie fanzona zostanie umiejscowiona na rynku). Kibice będą mogli oglądać mecze na żywo, a przy tym posłuchać dobrej muzyki. Czy można było zrobić więcej?

Reklama

PZPS, który od lat organizuje poważne imprezy siatkarskie, choćby finał Ligi Światowej w Katowicach w 2001 i 2007 r., teoretycznie nie powinien mieć problemu z przygotowaniem mistrzostw. Nic bardziej mylnego, najpoważniejszym problemem jest słaba komunikacja na linii związek - miasta gospodarze. Brakuje informacji o sprzedaży biletów, wiele akcji jest szykowanych na ostatni moment, choćby przygotowywanie specjalnych pamiątek dla oficjeli i uczestniczek imprezy w liczbie około 400.

Władze miasta Łodzi zmęczone czekaniem na wytyczne ze związku wzięły sprawy w swoje ręce. "Myślę, że promocja mistrzostw nie będzie gorsza, a nawet moim zdaniem lepsza niż EuroBasketu, bo udało nam się wyeliminować pewne błędy, które pojawiły się przy okazji poprzedniej imprezy. A im dłużej w turnieju pozostaną polskie siatkarki, tym dla turnieju będzie lepiej" - mówi Krzysztof Lipiński, wicedyrektor wydziału sportu. "Ruszyła właśnie kampania w mediach lokalnych, dziś w wydaniu ogólnopolskim <Przeglądu Sportowego> był specjalny dodatek poświęcony Łodzi, do tego zorganizowaliśmy liczne punkty informacyjne w różnych punktach miasta. A to tylko niewielki ułamek. Łódź będzie żyła tymi mistrzostwami" -dodaje.

A kibice? Tych na pewno nie zabraknie. W Łodzi sprzedano 80 proc. wejściówek, najwięcej na pierwszą fazę turnieju oraz na półfinały i finał. "W hotelach od dawna brakuje miejsc" - dodaje na zakończenie Lipiński.