Plan "niemiecko-austriackiego turnieju skoków" opracowano 17 maja 1952. Jego autorami byli: Toni Glos, Emmerich Pepeunig, Beppi Hartl, Franz Rappenglück, Andi Mischitz, Fred Triebner, Alfons Huber i Xaver Kaiser. "Święto" skoków narciarskich cyklicznie odbywa się od 1953.
Ahonen wygrał aż pięć razy
Pierwszy Turniej Czterech Skoczni wygrał Austriak Sepp Bradl. Polscy kibice na zwycięstwo rodaka musieli czekać aż do sezonu 2001. Wtedy triumfował Adam Małysz, który też jako pierwszy w historii uzyskał łącznie w tym turnieju ponad tysiąc punktów (1045,9).
Najczęściej zwyciężał Fin Janne Ahonen - pięć razy. Cztery triumfy ma na koncie Niemiec Jens Weissflog, a trzy m.in. Kamil Stoch. 70 edycję TCS wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi. To był jego drugi triumf w tej prestiżowej imprezie. Pierwszy zanotował w sezonie 2018/19.
Najczęściej - po 16 razy - w TCS najlepsi okazali się reprezentanci Niemiec, Finlandii i Austrii. Najwięcej konkursów, po 10, wygrali Niemiec Jens Weissflog i Norweg Bjoern Wirkola. Dziewięć zwycięstw mają w dorobku Austriak Gregor Schlierenzauer oraz Fin Jane Ahonen, osiem Japończyk Ryoyu Kobayashi, a siedem Stoch i Fin Matti Nykaenen.
Ale tylko trzem skoczkom udało się wygrać w jednej edycji wszystkie cztery konkursy. Takim osiągnięciem pochwalić się mogą Niemiec Sven Hannawald (2001/02) - Stoch (2017/18) i Kobayashi (2018/19)
Cztery skocznie szczęśliwe dla Polaków
Biało-czerwoni na podium stawali osiem razy, w tym pięć na najwyższym stopniu. Stoch wygrywał w sezonach 2016/17, 2017/18 i 2020/21. Dawid Kubacki najlepszy był w 2020 roku, a w 2001 od wygrania TCS pasmo swoich wielkich sukcesów zapoczątkował Małysz. "Orzeł z Wisły" na podium znalazł się jeszcze dwa lata później. Wtedy był trzeci. W sumie Polacy 23 razy kończyli Turniej Czterech Skoczni w czołowej szóstce.
Na podium konkursów TCS nasi reprezentanci stawali 45 razy. Po 12 takich osiągnięć mają w swoim dorobku Małysz i Stoch.
Dwa rekordy Kubackiego
Zawodnicy rywalizują na czterech obiektach - w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Na drugiej i czwartej z wymienionych skoczni rekord odległości należy do Kubackiego. Na Große Olympiaschanze w 2021 roku nasz skoczek wylądował na 144 m, natomiast dwa lata wcześniej na Paul-Ausserleitner-Schanze "pofrunął" aż na 145 m.
Pozostałe rekordy należą do Norwega Sigurda Pettersena, który w 2003 roku na Schattenbergschanze uzyskał 143, 5m oraz Austriaka Michaela Hayböcka (Bergisel, 138 m, 2015 rok).
Skok na kasę
Zawodnicy na czterech skoczniach walczą nie tylko o sławę i miejsce w historii. TCS to także świetna okazja do zarobku. Na konto triumfatora 71. edycji wpłynie aż 100 tys. franków szwajcarskich (474 tys. zł). Jeśli komuś uda się wygrać wszystkie konkursy i kwalifikacje wzbogaci się o 160 tys. franków, czyli 758 tys. zł.
Pierwsze miejsce na podium każdego z konkursów warte jest 12 000 franków szwajcarskich. Na tym nie koniec. Do tego dochodzą standardowe premie z Pucharu Świata. To oznacza, że zwycięzca każdego z czterech konkursów dodatkowo dostaje 10 tysięcy franków szwajcarskich.
Polak faworytem 71. edycji
Głównym faworytem jest Kubacki. Nasz skoczek na progu sezonu jest w kapitalnej formie. Prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Z ośmiu indywidualnych konkursów w tym sezonie Kubacki wygrał cztery, a dwukrotnie zajął drugie miejsce. Kroku dotrzymuje mu w zasadzie tylko Słoweniec Anze Lanisek, który ma na koncie trzy triumfy, dwa drugie miejsca i jedno trzecie.
Po raz trzeci w historii reprezentant Polski pojedzie na TCS jako lider Pucharu Świata. Poprzednikom nie udało się w takich okolicznościach wywalczyć Złotego Orła. Adam Małysz w sezonie 2001/02 zajął czwarte miejsce, a Kamil Stoch w 2013/14 był siódmy.
W ścisłym gronie faworytów należy również wymienić Austriaka Stefana Krafta i Norwega Halvora Egenera Graneruda.
TCS rządzi się jednak swoimi prawami i nie raz zdarzyło się, że wygrywał go skoczek nie brany pod uwagę. W sezonie 2013/14 najlepszy był Thomas Diethart choć w klasyfikacji generalnej PŚ zajmował przed rozpoczęciem turnieju 24. miejsce.