Na igrzyskach w Turynie cieszyliśmy się razem z Justyną z trzeciego miejsca w biegu na 30 km techniką dowolną. Polka prowadziła jeszcze kilkadziesiąt metrów przed metą, ale później wyprzedziły ją Czeszka Katerina Neumannova i Rosjanka Julia Czepałowa. Był to jej pierwszy w życiu bieg na takim dystansie techniką łyżwową - przypomina DZIENNIK.

Reklama

>>>Justyna ma niesamowite serce do walki

Po igrzyskach zawodniczka AZS AWF Katowice czterokrotnie walczyła w maratonie i tylko raz go ukończyła. W marcu 2006 roku zajęła 13. miejsce w Pucharze Świata w Oslo. Rok później w stolicy Norwegii pomyliła trasę i wycofała się już na siódmym kilometrze. "Organizatorzy wtedy zawalili. Wiatr zerwał taśmę z płotków i kilka biegaczek pobiegło w złym kierunku" - przypomina trener Aleksander Wierietielny.

W tym samym roku rywalizowała na morderczym dystansie w mistrzostwach świata w Sapporo. Była wycieńczona chorobą. Wcześniej się przeziębiła i nie dała rady dobiec do mety. W kolejnym sezonie Oslo znowu było pechowe dla Kowalczyk.

Miała problemy żołądkowe i od samego początku zmagała się z bólem, a nie z rywalkami. Ponownie musiała zejść z trasy. "Kiedyś bardzo lubiłam ten dystans, ale ostatnio nie potrafiłam nawet dobiec do mety. Ja już jednak swoje w Libercu zrobiłam i teraz nic nie muszę. Ale to nie oznacza, że wystartuję na luzie. Nerwówka będzie, bo przecież to nie są mistrzostwa Polski. Trochę się boję, bo to 30 długich kilometrów" - przyznaje Polka.

>>>Złoto dla Finlandii. Polki szóste

Maraton narciarski w tym sezonie odbywa się po raz pierwszy. Ponownie panie pobiegną na tym dystansie 14 marca w Trondheim podczas Pucharu Świata. Ale tam rywalizować będą stylem klasycznym. Czy rozgrywanie tego maratonu na najważniejszych imprezach ma sens? "Oczywiście, przecież inaczej nie miałabym medalu olimpijskiego" - mówi z uśmiechem Kowalczyk. "Walka na tym dystansie kosztuje sporo zdrowia. Po igrzyskach w Turynie biegłam na 30 km w Pucharze Świata. Potem przez tydzień miałam dosyć i nie mogłam patrzeć na narty. To bardzo wyczerpujący dystans. Dobrze, że w ostatni czwartek startowałam w sztafecie na 5 km. To było dobre przetarcie, chociaż biegłam klasykiem" - dodaje Kowalczyk. Dzisiaj na trasie zobaczymy także Sylwię Jaśkowiec, która znakomicie pobiegła w czwartek. Wyprowadziła nasz zespół na trzecie miejsce, ale ostatecznie Polki zajęły szóstą lokatę. Dla Jaśkowiec będzie to debiut na 30 km.

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) dwa lata temu podczas PŚ przeprowadziła eksperyment - zezwolono zawodniczkom na zmianę nart w czasie biegu. W Libercu po raz pierwszy w historii mistrzostw będzie można zmieniać deski co 7,5 km. Zawodniczki będą z tego korzystać, jeśli narty okażą się źle posmarowane lub dojdzie do nagłej zmiany warunków atmosferycznych. "Nic nie wskazuje na to, aby Justyna miała tracić na to cenny czas. Jestem pewien, że serwismeni znowu znakomicie wszystko przygotują" - twierdzi Wierietielny.