Było to pierwsze spotkanie tych tenisistów, a pojedynek trwał trzy godziny i 20 minut. Po wygranym meczbolu 28-letni Polak zaprezentował efektowny taniec radości, wyrzucając w górę nogi, niczym tancerki w trakcie kankana w jednym z paryskich kabaretów.
Kort numer dwa, na którym toczyła się rywalizacja, to czwarta co do wielkości arena, po trzech głównych stadionach na terenie Melbourne Park - Rod Laver Arena, Hisense Arena oraz Margaret Smith-Court Arena.
Kubot przed rokiem po raz pierwszy wystąpił w Australian Open w turnieju głównym i osiągnął jak dotychczas najlepszy wynik w Wielkim Szlemie, dochodząc do czwartej rundy, czyli 1/8 finału. Broni więc 180 punktów do rankingu ATP World Tour. Natomiast Amerykanin w czterech startach dwa razy osiągał trzecią rundę, ale w dwóch ostatnich sezonach odpadał już w pierwszej.
Po obustronnych przełamaniach serwisów na otwarcie meczu obaj tenisiści utrzymywali konsekwentnie swoje podania. Tak było do stanu 6:5 dla Querreya, który chwilę później zdobył "break" i rozstrzygnął losy seta po 43 minutach. To jednak nie wybiło z rytmu Polaka, bowiem w drugiej partii dwa razy zapisał na swoim koncie przełamania - na 2:1 i 4:1. Przewagę utrzymał i wyrównał stan meczu po 76 minutach.
Również w trzecim secie pobaj zawodnicy wywierali na sobie presję dzięki dobrym returnom. Nieco lepszy w tej wojnie nerwów okazał się Amerykanin, wygrywając go 6:3. Zanim tego dokonał przełamał Kubota w szóstym i ósmym gemie.
Później jednak wyraźnie poczuł się zbyt pewnie. Natomiast dobra gra tenisisty z Lubina pozwoliła mu odskoczyć na 5:0. Dopiero wtedy oddał rywalowi pierwszego gema, przy jego serwisie. Zaraz po tym łatwo utrzymał własne podanie i po dwóch godzinach i 25 minutach spotkanie rozpoczęło się praktycznie na nowo.
Decydujący set, trwający najdłużej bo 55 minut, był najbardziej wyrównany. Chociaż tenisiści mieli do dyspozycji po kilka "break pointów" to jednak wygrywali swoje gemy serwisowe do stanu 6:6. Wówczas Kubot wykorzystał pierwszą z dwóch piłek na przełamanie przy stanie 40-15. Prowadząc 7:6 rozstrzygnął losy gema i całego pojedynku, przy pierwszym meczbolu. Wygrana dała mu premię w wysokości 32 tysięcy dolarów australijskich.
Querrey zaserwował 19 asów i miał cztery podwójne błędy, a Polak odpowiednio siedem i osiem. Kubot częściej też się mylił. W sumie popełnił 47 niewymuszonych błędów, przy 25 po stronie rywala. Jednak był to głównie skutek bardzo ryzykownej gry po liniach i nieustannych minięć przeciwnika biegnącego do siatki, szczególnie z returnu. Za to zdecydowanie lepiej wypadł w wygrywających uderzeniach 75-51.
Amerykanin dość często kończył wymiany wolejami, a tenisista z Lubina niezbyt często decydował się na ataki, szczególnie w pierwszych dwóch setach. W poniedziałek wygrał 175 piłek, a przegrał 158. Wykorzystał też 7 z 13 "break pointów", zaś obronił 8 z 12. W drugiej rundzie trafi na Ukraińca Serhija Stachowskiego.
Obecnie Polak zajmuje 72. miejsce na świecie, a najwyżej dotychczas był sklasyfikowany na 41. w kwietniu ubiegłego roku. Jednak później wiodło mu się gorzej, a na słabsze wyniki na jesieni wpływ miało zerwanie więzadła kostki, które wyeliminowało go z gry w lecie na sześć tygodni. Zakończył sezon na 70. pozycji, a także jako dziesiąty deblista świata, po drugim z rzędu występie w ATP World Tour Finals w parze z Austriakiem Oliverem Marachem.
W Melbourne polsko-australijska para została rozstawiona z numerem czwartym. W pierwszej rundzie wylosowała Szweda Johana Brunstroema i Australijczyka Stephena Hussa.