W obecnym sezonie Świątek mierzyła się z każdą z tych tenisistek. Przegrała jedynie z Gauff - w sierpniu w ćwierćfinale turnieju w Cincinnati. Ogólnie jednak jej bilans spotkań z Amerykanką jest zdecydowanie dodatni - Polka wygrała pozostałe osiem spotkań.
W starciach z Jabeur zanotowała cztery wygrane i dwie porażki, a z Vondrousową mierzyła się dwa razy i oba mecze wygrała.
W drugiej grupie znalazły się prowadząca w światowym rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina z Kazachstanu, Amerykanka Jessica Pegula oraz Greczynka Maria Sakkari.
Rywalizacja na pierwszym etapie odbywa się w dwóch grupach. W nich zawodniczki walczą systemem "każda z każdą". Do półfinałów awansują po dwie najlepsze z każdej grupy i wówczas stoczą pojedynki o udział w zaplanowanym na 5 listopada finale.
Jako dwie najwyżej notowane tenisistki Sabalenka i Świątek były rozstawione. Pozostałe sześć podzielono na trzy koszyki, zgodnie z ich pozycjami w rankingu WTA Race. W pierwszym znalazły się Gauff (nr 3.) i Rybakina (4.), w drugim Pegula (5.) i Jabeur (6.), a w trzecim Vondrousova (7.) i Sakkari (8.), która zastąpiła kontuzjowaną Czeszkę Karolinę Muchovą.
Rywalizacja będzie się toczyła nie tylko o wielkie pieniądze (z puli 9 milionów dolarów zwyciężczyni może zgarnąć nieco ponad 3 mln, jeśli wygra wszystkie mecze w grupie), ale również o rankingowe punkty. Świątek na twardych kortach w Cancun ma szansę odzyskać prowadzenie na liście WTA.
Możliwych scenariuszy jest wiele, ale w żadnym powrót Polki na fotel liderki nie zależy tylko od niej. Nawet jeśli Świątek wygra wszystkie pięć spotkań, to musi liczyć na potknięcie Sabalenki albo w półfinale, albo w dwóch meczach fazy grupowej.
W ubiegłym roku najlepsza była Francuzka Caroline Garcia, ale do nadchodzącej edycji nie zdołała awansować.