Plan Piasta na mecz z Legią praktycznie runął już na początku spotkaniu. Po faulu poza polem karnym Jakuba Szmatuły na Jarosławie Niezgodzie bramkarz gliwickiego zespołu zobaczył czerwoną kartkę i od siódmej minuty gospodarze musieli grać w dziesięciu.

Reklama

Mimo tego drużyna Waldemara Fornalika stawiła zacięty opór obrońcom tytułu. Jedyną bramkę legioniści zdobyli w 45. minucie, gdy sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, wykorzystany przez Brazylijczyka Guilherme.

"Co do czerwonej kartki, to nie ma wątpliwości, ale jeśli chodzi o rzut karny, to ja bym się bardziej zastanowił, czy go podyktować" - przyznał trener Fornalik. Jak dodał, swoim zawodnikom powiedział, że mimo porażki mogą chodzić z podniesionymi głowami.

Reklama

Tymczasem trener Legii Romeo Jozak był zadowolony tylko z pierwszej połowy. W drugiej niewiele brakowało, żeby jego piłkarze stracili prowadzenie.

"W pierwszej części byliśmy skoncentrowani i cierpliwi. O drugiej chciałbym jak najszybciej zapomnieć" - przyznał Chorwat. W końcówce meczu Piast miał dogodne sytuacje, ale zabrakło skuteczności.

Dzięki wygranej Legia ma 38 punktów i o dwa wyprzedza Górnika. Zabrzanie przegrali w Gdyni z bardzo dobrze spisującą się pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego Arką 0:1, tracąc gola w ostatnich sekundach. Po błędzie hiszpańskiego obrońcy gości Daniego Suareza do siatki trafił Damian Zbozień.

Gdynianie, którzy podobnie jak Legia i Górnik są półfinalistami obecnej edycji Pucharu Polski, z dorobkiem 31 punktów awansowali na piąte miejsce w tabeli.

Reklama

Obecny sezon trwa już chyba za długo dla Korony. Kielczanie przez wiele jesiennych tygodni grali znakomicie, pokonali m.in. Legię 3:2 i Lechię Gdańsk na wyjeździe 5:0, awansowali do półfinału PP, ale ostatnio dostali zadyszki. W sobotę ulegli u siebie Arce 0:3, a teraz na wyjeździe Jagiellonii aż 1:5.

Trzy bramki zdobyli piłkarze, którzy jeszcze niedawno grali w Koronie - Łukasz Sekulski (dwie) oraz Bartosz Kwiecień. Oprócz nich do siatki kielczan trafili Litwin Arvydas Novikovas i Karol Świderski, a jedynego gola dla gości strzelił Jacek Kiełb.

"Może dla nas przerwa zimowa jest o tydzień za późno, płacimy za to, że graliśmy całą rundę bardzo wąską kadrą, praktycznie bez zmian" - przyznał trener Korony Gino Lettieri. Jak dodał, Jagiellonia zagrała dzisiaj tak jak Korona przez cały sezon.

Dzięki wygranej trzecia w tabeli Jagiellonia dogoniła wicelidera z Zabrza. Oba zespoły mają po 36 punktów. Tymczasem dla Korony (30) porażka oznacza spadek na szóstą pozycję.

W innym wtorkowym spotkaniu piłkarze Bruk-Betu Termaliki Nieciecza pokonali u siebie Śląsk Wrocław 2:1, już po 20 minutach prowadząc 2:0. Bramki dla gospodarzy zdobyli Rumun Gabriel Iancu i Słowak Samuel Stefanik. Wrocławianie odpowiedzieli tylko w 58. minucie golem Arkadiusza Piecha. To jego trzecie trafienie w dwóch ostatnich meczach, a łącznie piąte w sezonie.

Zespół Macieja Bartoszka awansował na 12. miejsce (21 pkt), Śląsk, który poniósł czwartą porażkę w ostatnich sześciu meczach, plasuje się jedną lokatę wyżej (24).

Pozostałe cztery mecze 20. kolejki odbędą się w środę. Najciekawiej zapowiada się derbowe spotkanie w Krakowie, gdzie Cracovia podejmie Wisłę. Oba zespoły w poprzedniej serii doznały porażek po 0:1. Cracovia uległa w Poznaniu Lechowi, a Wisła przegrała u siebie z imienniczką z Płocka. Po tym spotkaniu dokonano zmiany trenera "Białej Gwiazdy". Hiszpana Kiko Ramireza zastąpi jego rodak Joan Carrillo, ale dopiero 1 stycznia. Wisłę w dwóch najbliższych meczach ekstraklasy poprowadzi Radosław Sobolewski.

W innych środowych spotkaniach Lechia Gdańsk podejmie ostatnią w tabeli Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin zagra u siebie z Lechem Poznań, a Wisła Płock z Sandecją Nowy Sącz, w której również zwolniono niedawno trenera. Miejsce Radosława Mroczkowskiego zajął tymczasowo Janusz Świerad. Ostatnie ligowe zwycięstwo beniaminek z Nowego Sącza odniósł 17 września, pokonując Bruk-Bet Termalicę 1:0 w Niecieczy, ale grając w roli gospodarza.

Obecna kolejka jest piątą rozgrywaną awansem z rundy wiosennej i jednocześnie przedostatnią w tym roku.