Wozniacki walczyć będzie o końcowe zwycięstwo z Serbką Jeleną Jankovic (nr 6), która wyeliminowała Australijkę Samanthę Stosur (nr 8) 6:2, 6:4.

Serdeczne uściski, buziaki i uśmiechy - tak zakończył się pod siatką pierwszy od blisko trzech lat oficjalny mecz krakowianki z urodzoną w Odense duńską tenisistką polskiego pochodzenia, która od poniedziałku będzie numerem dwa na świecie.

Reklama

Wozniacki, silniejsza fizycznie, bardzo szybka na nogach, miała pomysł jak pokonać przyjaciółkę i skutecznie go realizowała. Pewny serwis, solidna gra w długich wymianach, niewiele błędów. Na taką "wybuchową mieszankę" Radwańska nie znalazła sposobu, jak ją "ugasić".

Półfinał w kalifornijskim Indian Wells był ich trzecim spotkaniem na korcie, po którym prowadzenie objęła Dunka 2-1. W 2007 roku w Sztokholmie, w ćwierćfinale turnieju WTA wygrała Radwańska 6:4, 6:1, która później triumfowała w imprezie. W następnym sezonie, także w stolicy Szwecji, w takim samym stosunku zwyciężyła Wozniacki, ale o szczebel wyżej - w półfinale.

Wieczorem zawodniczki udały się do restauracji. Umowa była taka, że zwyciężczyni stawia kolację. Wcześniej też już razem jadły na mieście. Podczas posiłków nie rozmawiają o tenisie. Taką przyjęły zasadę, bo jest wiele innych tematów. Znają się dobrze. Spotykały się jeszcze w juniorskich turniejach. Razem spędzają wolny czas po zawodach, a jesienią minionego roku odpoczywały na Mauritiusie.

Obie tenisistki pochodzą z usportowionych rodzin. Ojciec Caroline - Piotr Woźniacki był piłkarzem Miedzi Legnica i Zagłębia Lubin, a matka Anna grała w siatkarskiej reprezentacji Polski. Natomiast Robert Piotr Radwański uprawiał hokej i tenis.