"W poprzednim sezonie miałem cztery, pięć sytuacji w meczu. Teraz? Niekiedy w czterech meczach trudno o jedną czystą okazję do gola. Gramy całkiem inną piłkę i w Anglii mówi się o tym dużo- przyznaje "Sagan" w rozmowie z "Faktem", ale nie składa broni.
"Myślę, że Radek Matusiak i Maciek Żurawski pojadą raczej na mistrzostwa. Walka o miejsce trzecie w reprezentacyjnym ataku może rozstrzygnąć się pomiędzy mną a dobrze mi znanym z Southampton kumplem i... konkurentem Grzegorzem Rasiakiem. Chciałbym dostać szansę, tak jak dostają ją inni od końca eliminacji mistrzostw Europy. Zagrać, pokazać się w meczu towarzyskim.Jeśli nie, to będzie dla mnie spore rozczarowanie" - podkreśla piłkarz.
Saganowskiego zabrakło w kadrze na mecz z Serbią w końcówce eliminacji, a potem na cypryjskim zgrupowaniu. "To może być niepokojący sygnał. Ci zawodnicy, którzy są pewniakami, byli na zgrupowaniu. Wiadomo, że kadra nie spotyka się często, więc selekcjoner powołuje tych, na których chce stawiać. Jest to dla mnie sygnał. Z drugiej strony - rozmawiałem z trenem Dziekanowskim i on powiedział, że jestem świeżo po kontuzji, wiec może lepiej, żebym przyjechał na kadrę w pełni sił" - tłumaczy "Sagan".
Jednak teraz najważniejsze jest dla niego jedno: regularna gra w Southampton. "I to się udaje.Zobaczcie, to nie jest złe miejsce. Słoneczko, ludzie uwielbiają futbol" - opowiada. "Może lepiej się stąd nigdzie nie ruszać" - żartuje i dodaje: "To już moje trzecie portowe miasto, po Hamburgu i Rotterdamie".
Saganowski kończy w tym roku 30 lat. Kiedyś był uważany za wielki talent, ale jego kariera nie potoczyła się właściwie. "Żałuję pewnych rzeczy, choćby wypadku motocyklowego. Żałuję tego, że pojechałem do Płocka. Straciłem rok, nie ja jeden. Dobrze zrobił mi wyjazd do Wodzisławia, odbudowałem się i potem miałem najlepszy okres strzelania w Legii. Wiosną nie było wtedy lepszego duetu w polskiej lidze niż ja i Piotrek Włodarczyk. A przypominam, że w Wiśle grał Żurawski i Frankowski. Vitoria Guimaraes - to najlepszy okres w mojej karierze za granicą. A potem Troyes... poszedłem na łatwiznę. Znalazł się klub, który dał mi dobry kontrakt, nie był to klub wielki i... to mnie zgubiło. Byłem przekonany, że tam na pewno będę grał, zwłaszcza że tyle za mnie zapłacili. I okazało się, że jednak niekoniecznie. Teraz jestem w Southampton i tu chcę walczyć - o wyjazd na Euro i grę w Premiership" - kończy piłkarz.