"Oglądałem w telewizji prawie wszystkie mecze drużyny Bogdana Wenty. Kiedy awans do półfinału wisiał na włosku, nie zwątpiłem, że Polacy wyjdą jednak z grupy. Mam świadków na moją wiarę. Zawsze, gdy jest jakakolwiek szansa, nadzieja, trzeba wierzyć" - powiedział Tomasz Majewski.
Jak przyznał, najbardziej przeżywał decydujący o awansie do półfinału mecz z Norwegią, kiedy to zwycięskiego gola zdobył na trzy sekundy przed końcową syreną Artur Siódmiak. "Ach, jakież to były emocje, horror. W tych trzech sekundach uwypukliło się piękno sportu, a jednocześnie i jego dramaturgia. Medal ma dwie strony - dla nas była radość, dla rywali smutek".
"Przeżyłem wspaniałe emocje, za które pragnę tą drogą serdecznie podziękować piłkarzom ręcznym. Nie będę miał bowiem okazji uścisnąć im dłoni osobiście po przylocie do Warszawy, gdyż w poniedziałek udaję się do Szwecji na mityng" - dodał złoty medalista pekińskich igrzysk.