Stosur, 30. rakieta na świecie, to niewątpliwie odkrycie turnieju. Australijska tenisistka, znana raczej z osiągnięć w rywalizacji deblowej, nigdy w swojej karierze nie wygrała turnieju singlowego. Popularna Sam ma natomiast na swoim koncie 22 zwycięstwa deblowe, w tym dwa wielkoszlemowe - w US Open (2002) i French Open (2006). Teraz, po tym jak w środę wyeliminowała w ćwierćfinale singla Rumunkę Soranę Ciristeę, zagra o finał w Paryżu.
25-latka, której dotychczasowym najlepszym osiągnięciem w imprezach tej rangi była czwarta runda w Australian Open w 2008 roku, po 20 latach powtórzyła sukces Nicole Provis, ale - jak sama przyznaje - celuje znacznie wyżej. Skąd ta zmiana?
"Ciężka praca, jaką włożyłam przez ostatnie dwa lata, teraz się zwraca. Mimo to przyznaję, że te moje wyniki mnie też zaskakują. Przyjechałam do Paryża nie stawiając sobie żadnych konkretnych celów, a tyle już osiągnęłam" - zdradziła tenisistka, która swoją przygodę z kortami rozpoczęła dopiero w wieku 15 lat. "Cztery lata z rzędu odpadałam w pierwszej rundzie. Ale od tego czasu nauczyłam się kochać ziemię" - dodała zawodniczka.
W półfinale na Australijkę czeka Rosjanka Swietłana Kuzniecowa, która szykuje się do swojego drugiego wielkoszlemowego zwycięstwa (w 2004 roku triumfowała na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku). Tenisistka, rozstawiona w Paryżu z numerem 7, w ćwierćfinale stoczyła trzysetowy bój z Amerykanką Sereną Williams. Był to pojedynek wzlotów i upadków. Rosjanka mogła go rozstrzygnąć w dwóch setach, ale przy stanie 5:3 straciła koncentrację i przegrała cztery gemy z rzędu. Williams w trzeciej partii bardzo szybko objęła prowadzenie 3:1 i była bliska awansu do półfinału, dała się jednak dogonić i przegrała 5:7.
W półfinale męskim już jest Roger Federer, który w trzech setach wyeliminował faworyta gospodarzy Gaela Monfisa. Szwajcar w walce o finał spotka się ze zwycięzcą pojedynku Tommy Robredo - Juan Martin del Potro.