To było prawdziwe futbolowe święto! W obu drużynach aż roiło się od gwiazd. I nic dziwnego, że na trybunach przy Old Trafford zasiadło aż 73 tysiące widzów. Podopieczni Rafaela Beniteza toczyli wyrównany bój z "Czerwonymi Diabłami", ale to gospodarze stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia gola.

W 39. minucie padła pierwsza bramka dla Manchesteru. Po dośrodkowaniu Ryana Giggsa, rozgrywający swój 500. mecz w barwach United Paul Scholes celnie uderzył z bliska i chociaż Reina obronił pierwszy strzał, to przy dobitce nie miał żadnych szans. W 66. minucie było już 2:0 dla gospodarzy! Po dośrodkowaniu Giggsa Jamie Carragher wybił piłkę wprost pod nogi Rio Ferdinanda, a ten z paru metrów wpakował piłkę do siatki.

Po zmianie stron "The Reds" starali się strzelić chociaż honorową bramkę, ale mądrze grająca obrona Manchesteru stworzyła mur nie do przejścia. Celowniki gości były tego dnia kompletnie rozregulowane i nawet wprowadzenie na boisko Petera Croucha, który zmienił Xabi Alonso, nic nie zmieniło.

Zarówno w Manchesterze, jak i w Liverpoolu grają reprezentanci Polski - bramkarze Tomasz Kuszczak i Jerzy Dudek. Ale oni cały mecz spędzili na ławce rezerwowych. I tylko z boku przyglądali się pojedynkowi odwiecznych rywali.

Manchester United - Liverpool 2:0 (1:0)
Bramki: Scholes 39, Ferdinand 66