Wszystko wydarzyło się 8 stycznia. Na konferencji promującej czwartą galę walk MMA-VIP Marcin Najman przedstawił nowego bossa federacji. Jak się okazało, jest nim Andrzej Zieliński ps. "Słowik", który wkroczył na scenę w masce zakrywającej twarz, przy muzyce z "Ojca Chrzestnego".

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

"Słowik" to były przywódca tzw. mafii pruszkowskiej, jednej z najgroźniejszych grup przestępczych w Polsce lat 90. Oskarżony był o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym oraz o nakłanianie do zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały.

"To nie chłopcy z ferajny, lecz gangrena"

Ostro o całej sytuacji wypowiedziała się Ewa Ornacka, dziennikarka śledcza, scenarzystka, autorka książek o polskiej mafii.

Reklama

Zanim posadzimy na tronie kolejnych wychodzących z więzienia mafijnych bossów i zagramy im nuty z „Ojca chrzestnego”, spróbujmy przyjąć do wiadomości, że „Pruszków” to nie chłopcy z ferajny, lecz gangrena, która rozlała się kiedyś po całej Polsce i którą teraz, po latach, oklaskujemy jak klakierzy - mówi „Wprost” Ornacka.

Reklama

Celebrowanie gangsterów po wyrokach jest niczym innym, jak pluciem w twarz ich ofiarom. Ludziom, którzy musieli zapłacić okup porywaczom, aby odzyskać swoich bliskich, haraczowanym restauratorom i przedsiębiorcom, których skatowano, a ich interesy puszczono z dymem, bo nie chcieli dzielić się z mafią. Także rodzinom osób, które przepadły bez śladu, bo stanęły na drodze przestępczości zorganizowanej - stawia sprawę jasno autorka książki „Alfabet mafii”.

Bijąc brawa na gali MMA z udziałem Andrzeja Z. przypomnijmy sobie, czym w latach 90. był „Pruszków” i powiązane z nim gangi: wybuchające w miejscach publicznych bomby i strzelaniny, śmierć generała Marka Papały, byłego szefa policji, czy Jacka Dębskiego, byłego ministra sportu. Przypomnijmy sobie także wątpliwe samobójstwo zadłużonego u niewłaściwych ludzi Ireneusza Sekuły - byłego wicepremiera, a potem prezesa Głównego Urzędu Ceł (kilkakrotnie postrzelił się w brzuch). I śmierć poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary (jego ciało rozpuszczono w kwasie), który ośmielił się demaskować powiązania senatora Aleksandra Gawronika z mafią pruszkowską - wylicza.