To reakcja na dopuszczenia do zawodów Grand Slam w stolicy Mongolii judoków z Rosji i Białorusi na zasadach statusu neutralnego, bez flagi i hymnu. Zawody rozpoczynają kwalifikacje olimpijskie w tej dyscyplinie.
Władze FDU do listu dołączają uzasadnienie decyzji w postaci materiału fotograficznego i wideo. Widać na nim jak symbole „Z” i „V”, używane przez armię rosyjską na sprzęcie wojskowym podczas agresji na Ukrainę, są wykorzystywane podczas rozgrywanych w Rosji zawodów w judo dla dzieci.
Przed wojną Ukraińska Federacja Judo liczyła ponad 30 000 członków. Niestety w tej chwili ponad 80 procent z nich nie jest w stanie kontynuować kariery i szkolenia. Wielu judoków jest zmuszonych bronić integralności terytorialnej naszego kraju z bronią w ręku. W czasie, gdy cały cywilizowany świat usiłuje powstrzymać rosyjską agresję na Ukrainie różnego rodzaju sankcjami, Międzynarodowa Federacja Judo postanawia dopuścić judoków z Rosji i Białorusi do udziału w organizowanych przez siebie zawodach jako sportowcy neutralni - piszą autorzy listu.
IJF nie przejmuje się sytuacją na Ukrainie?
Władze FDU uważają, że IJF stała się pierwszą międzynarodową federacją sportową, która rażąco ignoruje zalecenia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Wyraźnie jest to w sprzeczności z zasadami olimpijskimi sformułowanymi przez barona Pierre'a de Coubertina.
Wywołało to falę słusznego oburzenia i gniewu w ukraińskiej rodzinie judo. Ostatnia decyzja wskazuje, że IJF jest nieświadoma dziesiątek tysięcy zabitych ukraińskich cywilów, okrucieństw rosyjskich nazistów w Buczy, zniszczonych miast, milionów uchodźców, którzy stracili dach nad głową i zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, zniszczonej infrastruktury, w tym sportowej, o miliardowej wartości - głosi dokument.
Autorzy listy uzasadniają, że podczas ponad 120-dniowej militarnej agresji Rosji na terytorium Ukrainy żaden z tzw. „neutralnych sportowców” i trenerów nie wyraził swojego stosunku do wojny, nawet przy minimalnym potępiającym wpisie na portalach społecznościowych. Żaden ze sportowców, trenerów czy urzędników Rosyjskiej Federacji Judo nie odważył się publicznie potępić wojny na Ukrainie lub przynajmniej wezwać do pokoju w swoim kraju.
Jesteśmy przekonani, że zdecydowana większość rosyjskiego judo, odurzona szaloną propagandą, popiera agresywną politykę i wojnę na Ukrainie - piszą autorzy listu.
W Ułan Bator powalczą rosyjscy żołnierze
Władze FDU wyliczyły, że na liście zgłoszeń do turnieju w Ułan Bator jedna trzecia nazwisk Rosjan (aktualnie to 24 sportowców) to czynni żołnierze Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Jesteśmy głęboko rozczarowani decyzją IJF i postanowiliśmy nie uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach sportowych organizowanych przez Międzynarodową Federację Judo, dopóki federacje judo Rosji i Białorusi nie zostaną wykluczone z udziału w jakichkolwiek zawodach IJF o dowolnym statusie - tymi słowami kończy się list opublikowany na stronie internetowej FDU.
Federacje ograniczyły ekipy
W mongolskim Grand Slam wystartuje ponad 250 zawodników i zawodniczek z 30 krajów. Początkowo lista zgłoszeń zawierała 400 nazwisk. Po zamieszaniu powstałym po zgodzie udzielonej do rywalizacji judokom z Rosji i Białorusi niektóre narodowe federacja, zwłaszcza europejskie, znacznie ograniczyły swoje ekipy, ale nie zrezygnowały z udziału w turnieju. Polscy judocy nie wystąpią w Ułan Bator, głównie z przyczyn logistycznych.
Prezydentem IJF jest Rumun z austriackim paszportem Marius Vizer. To od ponad 25 lat bliski przyjaciel Władimira Putina.