Pierwszego dnia finałów rozdano sześć kompletów medali. Po dwa złote wywalczyły reprezentantki Chin i Indii, a po jednym zawodniczka z Rosji i z Włoch.
Wbrew zaleceniom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który po wybuchu wojny na Ukrainie wzywał federacje sportowe do bojkotu zawodników z państw-agresorów - Rosji i Białorusi, w stolicy Indii dopuszczono do startu pięściarki z tych krajów. W sobotę na podium stanęły w sumie trzy Rosjanki i jedna Białorusinka, a w czasie ceremonii dekoracji wciągnięto na maszt flagi rosyjską i białoruską.
Jak informowały indyjskie media, ze względu na udział w mistrzostwach zawodniczek z Rosji i Białorusi na bojkot zdecydowały się federacje bokserskie 12 państw: USA, Kanady, Wielkiej Brytanii (odrębne federacje Anglii, Szkocji i Walii), Irlandii, Holandii, Czech, Polski, Litwy, Ukrainy, Norwegii, Szwecji i Szwajcarii.
W trwającej od 15 marca imprezie, organizowanej pod egidą Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA), wystartowały 324 zawodniczki z 65 krajów. Zachętą były wysokie premie finansowe - 200 tys. dolarów za złoty medal, 100 tys. za srebrny i 50 tys. za brązowy. Łączna pula nagród wyniosła 2,4 mln dolarów.
Kontrowersje towarzyszą też zbliżającym się mistrzostwom świata mężczyzn w Taszkencie (1-14 maja). Bojkot zapowiedziały już niektóre państwa, w tym Polska.
Zamieszenie powstałe wokół boksu nie sprzyja jego promocji. Dyscyplinę już wstępnie wykreślono z programu igrzysk Los Angeles 2028, a grozi jej także usunięcie z olimpijskich zmagań w Paryżu w przyszłym roku.