Jak się okazało, Kubica zameldował sie w tym samym hotelu co kadra i chciał nawet w poniedziałek późnym wieczorem spotkać się z piłkarzami. Długo trwała jednak odprawa Leo Beenhakkera przed meczem ze Słowacją i w końcu nasz wyścigowy as poszedł spać. Wczoraj po śniadaniu do spotkania wreszcie jednak doszło.
"Poznajcie się. To jest Robert Kubica, a to jest Jacek Bąk, kapitan reprezentacji" - dokonał prezentacji menedżer kadry Jan de Zeeuw. Sportowcy przywitali się serdecznie, Bąk wręczył Kubicy koszulkę z numerem pięć, a ten zrewanżował się, rozdając wszystkim autografy. Widać było wyraźnie, że piłkarze są pod wrażeniem Kubicy i atmosfery panującej na torze. Dziesiątki TIR-ów obsługi technicznej, kilka tysięcy kibiców na trynunach podczas treningu i hałas zupełnie inny niż ten znany im z piłkarskich stadionów.
"Ja jeżdżę bardzo szybko, ale on zdecydowanie szybciej. Motoryzacją interesuję się od dziecka. Samochody to moja pasja, ale na Formule 1 jestem pierwszy raz. Kiedyś, jak jeszcze grałem we Francji, jechałem autostradą 295 kilometrów na godzinę. Moja corvetta więcej nie wyciągnęła. Była siódma rano, trzy pasy puste. Adrenalina się podniosła - opowiadał Bąk.
"A na mnie szybkość nie robi wrażenia. Bardziej imponuje mi, kiedy samochód może wjechać wszędzie. Terenówki to jest to. Na suwalszczyźnie, skąd pochodzę, są bardziej przydatne. Ostatnio moim hummerem przejechałem przez rzekę i to zupełnie szybko. Takim bolidem bym nie dał rady – jak zwykle oryginalny był Wojciech Kowalewski.
"Ile czasu dziennie musisz trenować?" - piłkarze dopytywali Roberta. Czasem nawet 11 godzin jestem na torze" - odpowiadał kierowca, a reszta z niedowierzaniem kręciła głowami.
"O, cześć Radek, gratuluję transferu do Palermo. Jest Polak w Formule 1, to musi być także w Serie A" - Kubica żartował z Radosławem Matusiakiem i przyznał, że najbardziej kojarzy zawodników, którzy grają w Krakowie.
"Jak byłem małym chłopakiem, to moim idolem był Roberto Baggio, bo miał na imię tak jak ja" - opowiadał Kubica. "To przyjdź w środę na nasz mecz. Gramy tu ze Słowacją" - zaprosił Bąk. "Albo podaj numer pokoju, wpadniemy jeszcze wieczorkiem" - zażartował Jacek Krzynówek i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
"Panowie, muszę już lecieć, pojeżdżę sobie trochę" - rzucił na pożegnanie Robert i pobiegł do swojego bolidu. Zawodnicy ustawili się przy bandzie i próbowali sfotografować się na tle przejeżdżającego obok co chwilę Polaka.
"Fajny sport, ale długo nie mógłbym tu wytrzymać" - mówił Matusiak. "Hałas jest zbyt duży, mam jednak wielki szacunek do tych chłopaków. W sportach indywidualnych odpowiedzialność za wynik jest znacznie większa. U nas rozkłada się ona na jedenastu ludzi.
W wycieczce na tor nie wzięli udziału Artur Boruc, Marcin Żewłakow, Łukasz Fabiański, Grzegorz Rasiak, Bartłomiej Grzelak i Arkadiusz Radomski. Dwaj pierwsi przyjechali do Jerez dopiero w poniedziałek późną nocą i Beenhakker chciał, aby odbyli przed dzisiejszym meczem przynajmniej dwa trenigi. Reszta została na ochotnika, aby ćwiczenia spóźnialskich miały sens.
Beenhakker, który jest pod wrażniem skutecznej gry w meczu z Estonią w ustawieniu z jednym napastnkiem, chce powtórzyć ten manewr także dzisiaj. Z tym że zamiast Matusiaka na szpicy zagra Rasiak.
Leo Beenhakker to trener, który niezwyle rzadko pozwala swoim piłkarzom na jakiekolwiek fanaberie. Skoro jednak sam znalazł czas na partyjkę golfa, to i swoim zawodnikom dał wolne. Wybrali się oni na tor wyścigowy, gdzie trenowali najlepsi kierowcy Formuły 1, a wśród nich nasz Robert Kubica - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama