W poniedziałek informacje o nowej rocznej umowie Webbera pojawiły się w kilku skandynawskich i brytyjskich gazetach. Zapowiadano potwierdzenie tego faktu podczas weekendu o Grand Prix Węgier na torze Hungaroring. Spekulacje na ten temat podsycało milczenie kierowcy i przedstawicieli zespołu. Dopiero w czwartek szef Red Bull-Renault Christian Horner oficjalnie zaprzeczył tym doniesieniom.

Reklama

Jednocześnie przyznał jednak, że rozmowy toczą się we właściwym kierunku i są bliskie sfinalizowania: "Mało kto chyba potrafi sobie wyobrazić nasz zespół bez Sebastiana Vettela. Ja osobiście nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że zabraknie w nim Marka, a też nie widzę za bardzo kto mógłby go zastąpić. Myślę, że decyzja w sprawie jego przyszłości już zapadła, więc przyjdzie czas na złożenie podpisów pod nowym kontraktem".

Vettel broni w tym sezonie tytułu mistrza świata i prowadzi w klasyfikacji kierowców z dorobkiem 216 pkt. Taką zdobycz dało mu sześć triumfów i trzy drugie miejsca w dziesięciu startach. Tylko w ostatnią niedzielę, podczas "domowego" wyścigu o Grand Prix Niemiec, nie znalazł się na podium - był czwarty.

Wiceliderem MŚ jest Webber, który choć jeszcze w tym roku nie odniósł zwycięstwa, zgromadził 139 pkt. Obaj sprawili, że zespół spod znaku "Czerwonego Byka" ma już na koncie 355 pkt, ponad sto więcej od kolejnych rywali. Pewnie dlatego niedzielną "wpadkę" na Nuerburgringu Horner stara się bagatelizować.

"Nie można przecież wygrywać wszystkich wyścigów w sezonie. Pomijając fakt, że byłoby to po prostu nudne, to zwyczajnie nie można być cały czas w najwyższej formie. Moglibyśmy się martwić, gdyby nasze bolidy nie dotarły do mety. Jednak trzecie miejsce Marka i czwarte Sebastiana w Niemczech, to dobre wyniki" - dodał.

Niedzielna GP Węgier będzie jedenastą eliminacją tegorocznych MŚ. Po niej nastąpi czterotygodniowa wakacyjna przerwa.