Tak jak we wczorajszym spotkaniu ze Słowenią, nasi koszykarze bardzo dobrze zaczęli. Po pierwszej kwarcie prowadziliśmy z Włochami 16:14. Już trzy razy sfaulował Andrzej Pluta i będzie musiał grać ostrożniej.

Niestety do głosu doszli rywale. Dwa razy z rzędu trafili za trzy punkty i objęli 5-punktowe prowadzenie. Rostrzelał się Andrea Bargnani. Zawodnik Toronto Raptors miał już na swoim koncie 11 punktów, a Włosi wygrywali 31:22. Dobrą zmianę dał Radosław Hyży. Polacy w końcówce zmniejszyli straty. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 35:41.

Reklama

Biało-czerwoni próbowali zniwelować dystans. Za trzy punkty trafił Pluta i było tylko 50:54. Jednak Włosi mieli w składzie dwóch znakomitych strzelców, Bargnaniego i Marco Belinelliego, którzy po trzech kwartach mieli już po 17 punktów.

Nasi zawodnicy jeszcze walczyli w ostatniej części gry, ale Włosi byli po prostu lepsi. Polskim koszykarzom zabrakło umiejętności. Na wyróżnienie zasłużył Łukasz Koszarek. Obrońca Anwilu Włocławek rzucił 10 punktów i miał aż 11 asyst, podczas gry pozostali nasi koszykarze mieli w sumie... jedno ostatnie podanie.

Z "polskiej" grupy awansowali nasi dzisiejsi pogromcy - Włosi, oraz Słoweńcy i Francuzi.

Mecz mistrzostw Europy:
Polska - Włochy 70:79 (16:14, 19:27, 22:23, 13:15)