"Pozyskanie Tamiki Catchings to tak, jakby do polskiej ligi koszykarskiej trafił LeBron James. Catchings w kobiecej koszykówce ma podobny status. Myśleliśmy już, że Tamika jest dla nas nieosiągalna. Zawodniczka i jej agent od początku jasno stawiali sprawę. Uczciwie uprzedzili, że są lukratywne oferty z Rosji i potrzebują trochę czasu na rozpatrzenie wszystkich za i przeciw" - mówi o transferze prezes Lotosu Mieczysław Krawczyk.

Reklama

Rosjanie dawali Amerykance więcej pieniędzy niż Lotos, więc dlaczego wybrała Polskę? "W ostatnich godzinach negocjacji wysunęliśmy jeden argument, który okazał się na tyle przekonywujący, że Tamika Catchings podpisała z nami kontrakt. Nie chcę mówić, co zadecydowało, ale przekonał on już do gry w Gdyni takie zawodniczki, jak Nolan, Melvin, Matovic, a teraz Catchings. Powiedzmy, że jest to taki nasz swoisty patent i nie chodzi tu o pieniądze" - kończy prezes.