Nawet jeśli Słowenia zdobędzie mistrzostwo świata, Miha Zupan nie usłyszy owacji kibiców, fanfar i gratulacji. Koszykarz od urodzenia jest głuchy. W sobotę w Turcji rozpocznie się światowy czempionat koszykarski. Faworytami oczywiście są Amerykanie i Hiszpanie, ale na Słowenię także będziemy zwracać uwagę. Choćby dlatego, że to jeden z dwóch krajów uczestniczących w mistrzostwach, który ma silne związki koszykarskie z Polską (ten drugi to Litwa). Przecież dyrektorem reprezentacji Słowenii jest Walter Jeklin, współtwórca i prezes klubu Polonia 2011 Warszawa.

Przełamuje bariery

W dużej mierze dzięki jego pomysłom także w naszym kraju zaczął być realizowany słoweński, naprawdę efektywny system szkolenia młodzieży, któremu dwumilionowe państwo zawdzięcza tak dużą liczbę dobrych koszykarzy. Ale nawet temu systemowi umknął Miha Zupan - gracz, który w mistrzostwach świata zadebiutuje, przełamując kolejną barierę w swoim życiu. A było ich naprawdę sporo. W 2007 roku, jako pierwszy niesłyszący zawodnik wziął udział w meczu Euroligi. Miał wówczas 25 lat i było to dla niego niezwykłym doświadczeniem. Niewiele wcześniej, jeszcze jako nastolatek grał w koszykówkę tylko w olimpiadach specjalnych. Jego zawodowa kariera rozpoczęła się w 2001 roku od występów w lidze słoweńskiej. Z sukcesami, bo dość szybko z nalazł uznanie w oczach kibiców i wystąpił w Meczu Gwiazd. Mało tego - wygrał w nim nawet konkurs wsadów. Z drugiej strony wcale nie porzucił kolegów z zespołu głuchoniemych. Jako najważniejszy zawodnik tej drużyny poprowadził ją do zdobycia mistrzostwa Europy.
W słoweńskiej reprezentacji nie będzie odgrywał tak znaczącej roli. Niemniej pozostanie bardzo charakterystyczną postacią, także ze względu na opaskę, jaką nosi na głowie. Nie jest to dla niego żadna ozdoba - przytrzymuje ona specjalny aparat słuchowy. - Współczesna technika poszła na tyle do przodu, że jestem w stanie komunikować się z kolegami. Ale publiczności w czasie meczu właściwie nie słyszę - opowiada Zupan. - To jest tylko taki stłumiony szum - mówi zawodnik, który za swoją największą wadę jako koszykarza uznaje... - Brak kilku centymetrów wzrostu. Mam 204 cm, to nieco za mało jak na gracza podkoszowego - mówi.
Reklama
Słowenia już w najbliższą niedzielę zmierzy się w fazie grupowej z faworytem mistrzostw - reprezentacją USA. Amerykanie przysłali do Turcji skład, któremu do określenia „możliwie najsilniejszy" szalenie dużo brakuje. Dwa dni temu z przyczyn osobistych z udziału w imprezie zrezygnował jeden z najlepszych rozgrywających NBA poprzedniego sezonu Rajon Rondo. Liderem drużyny powinien być król strzelców ostatniego sezonu NBA Kevin Durant. Zawodnik Oklahoma City Thunder pod nieobecność Kobe'ego Bryanta, LeBrona Jamesa, Dwighta Howarda i Dwyane'a Wade'a jest z pewnością najbardziej rozpoznawalnym koszykarzem zespołu. Zadaniem „USA Team" jest powtórzenie wyczynu z ostatnich igrzysk olimpijskich, gdzie zdobyli złote medale, pokonując w finale Hiszpanię. Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego, która w ubiegłym roku zdob yła mistrzostwo Europy, do Turcji także nie przyjechała w pełnym składzie. Zabraknie Pau Gasola i Jose Manuela Calderona (rozgrywającego Toronto Raptors nie było też przed rokiem na turnieju w Polsce).



USA jest zespołem

Inne drużyny, które w Turcji powalczą o medale, to grająca bez swojej największej gwiazdy Manu Ginobiliego Argentyna, wicemistrzowie Europy - Serbowie, Grecy oraz gospodarze turnieju. W poprzednich mistrzostwach w finale Hiszpania wygrała z Grekami. Wówczas zawiedli Amerykanie, którzy także nie przysłali swoich największych gwiazd. Różnica jest jednak taka, że cztery lata temu średniakom wydawało się, że są kolejnym wcieleniem „Dream Teamu". Teraz ekipa dowodzona przez trenera Mike'a Krzyzewskiego ma być nie zlepkiem indywidualności, lecz zespołem.
GRUPY
» GRUPA A (Kayseri): Angola, Argentyna, Australia, Niemcy, Jordania, Serbia
GRUPA B (Stambuł): Brazylia, Chorwacja, Iran, Tunezja, Słowenia, USA
GRUPA C (Ankara): Chiny, Wybrzeże Kości Słoniowej, Grecja, Rosja, Portoryko, Turcja
GRUPA D (Izmir): Kanada, Francja, Liban, Litwa, Nowa Zelandia, Hiszpania

czytaj także: Kikut: Manchester City albo Liverpool