W telewizyjnym show prowadzonym przez Jaya Leno Obama powiedział, że właściciele klubów NBA i koszykarze powinni wziąć przykład z ligi NFL, gdzie poradzono sobie z podobnym problemem, zanim odwołano mecze.

Reklama

"Obie strony muszą sobie uświadomić, że ich sukces ma źródło w miłości wielkiej rzeszy ludzi do koszykówki. Ta dyscyplina świetnie się dotąd rozwijała, ale po przedłużającym się lokaucie może minąć sporo czasu, zanim wróci na właściwy tor" - powiedział prezydent USA.

Nowy sezon miał się rozpocząć 1 listopada, ale z powodu lokautu może w ogóle nie dojść do skutku. Powodem jest brak porozumienia dotyczącego umowy zbiorowej między właścicielami klubów a związkiem zawodowym koszykarzy.

Poprzednia wygasła o północy 1 lipca i od tego dnia trwa lokaut. Nie odbyły się obozy i mecze przedsezonowe, odwołano oficjalnie pierwszych 100 spotkań sezonu zasadniczego, które miały zostać rozegrane do 14 listopada, anulowanie kolejnych 102 (15-18 listopada) jest praktycznie przesądzone, a sporo zawodników szuka zatrudnienia w Europie.

Szefowie zespołów dotychczas przeznaczali na pensje 57 procent sięgających 4,3 mld dolarów wpływów. Teraz chcieliby obniżyć ten pułap do 50. Sami koszykarze o takiej redukcji nie chcą słyszeć i optują za poziomem 53 procent. Głównym argumentem właścicieli są straty finansowe z minionego sezonu - poniosły je 22 z 30 zespołów, a wyniosły łącznie 300 mln dolarów.

W ubiegłym tygodniu skonfliktowane strony rozmawiały przez 30 godzin, a przełomu nie przyniosła nawet pomoc zawodowego negocjatora. Po raz kolejny mają zasiąść do stołu w środę.

Jeżeli cały sezon zostałby odwołany, to koszykarze straciliby łącznie ok. 170 milionów dolarów.

Trwający lokaut jest czwartym w historii ligi. Najdłuższy trwał ponad pół roku - od lipca 1998 do 20 stycznia 1999 roku. Sezon rozpoczął się wtedy 7 lutego, a każda z ekip zamiast 82 meczów sezonu regularnego rozegrała 50.