Koszykarze z Arizony przerwali najdłuższą w tegorocznych rozgrywkach serię czterech kolejnych zwycięstw zespołu z Salt Lake City.
Gortat przebywał na parkiecie 33 minuty. Trafił pięć z 12 rzutów z gry i obydwa wolne, miał 12 zbiórek w obronie, wyrównując swój rekord sezonu i dwie w ataku, a także trzy asysty, dwa bloki i jeden faul. Raz sam został zablokowany.
Najskuteczniejsi w zespole Suns byli Jared Dudley - 22 pkt. i Goran Dragić - 17. Rezerwowi Michael Beasley i P.J. Tucker dorzucili odpowiednio 11 i 10 pkt.
W drużynie gości wyróżnili się Al Jefferson - 14 pkt. i 11 zbiórek oraz Paul Millsap - 12 oraz Marvin Williams i Derrick Favors - po 11.
10 listopada Suns przegrali na wyjeździe z Jazz 81:94. Dla Gortata był to najgorszy mecz w sezonie. W 30 minut zdobył zaledwie jeden punkt, nie trafiając żadnego z sześciu rzutów z gry. Był wówczas w NBA liderem klasyfikacji bloków, ale sam aż trzykrotnie został zastopowany przez rywali.
Tamten słaby występ, który nastąpił po sześciu kolejnych meczach Polaka z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, w tym czterech z rzędu z double-double, rozpoczął okres "gry w kratkę" środkowego Phoenix.
Czy siódme w sezonie spotkanie z dwucyfrowymi osiągnięciami w dwóch elementach gry oznacza, że ustabilizował swoją formę? Po indywidualnej akcji Gortata w końcówce meczu, w której minął próbującego go zastopować Turka Enesa Kantera i dał drużynie najwyższe w meczu prowadzenie 99:78, komentatorzy mówili o nim: "gracz na miarę Meczu Gwiazd".
W piątek jedyny Polak w NBA od początku imponował zwłaszcza pod bronioną tablicą, gdzie nie miał sobie równych w walce o zbiórki. Już w pierwszej kwarcie miał ich sześć. Gorzej było ze skutecznością. Po podaniu od Dudleya zdobył efektownym wsadem pierwsze punkty dla zespołu. Potem jednak spudłował siedem kolejnych rzutów, większość z nich z czystych pozycji - piłka nie dolatywała do celu, odbijając się od zewnętrznej części obręczy.
Poprawa nastąpiła w końcówce trzeciej kwarty, gdy najpierw zablokował w obronie Jeffersona, a po drugiej stronie boiska zdobył punkty z obrotu po asyście Dragica, dające drużynie prowadzenie 73:63. Od tej pory Gortat nie spudłował już ani razu. W defensywie skutecznie utrudniał akcje najlepszemu strzelcowi Utah - Jeffersonowi, który tego dnia trafił tylko sześć z 16 rzutów.
W hali US Airways Center goście prowadzili tylko raz - 13:12 w połowie pierwszej kwarty. Dobrze grający w obronie koszykarze Suns zmuszali ich do strat i w końcówce drugiej kwarty uzyskali nawet 20-punktową przewagę (56:36).
Sami jednak nie ustrzegli się błędów i przestojów, co pozwoliło przeciwnikom zmniejszyć różnicę do czterech punktów (65:61 na 3.48 min przed końcem trzeciej kwarty), ale ostatnie 12 minut gry rozpoczynali przy prowadzeniu 77:65.
"Jazzmani" na początku czwartej kwarty znów się zbliżyli (77:70), ale od tego momentu przewaga gospodarzy zaczęła rosnąć. Suns kolejny mecz wygrali obroną - pozwolili rywalom zdobyć tylko 84 punkty.
Utah to trzecia drużyna w lidze pod względem liczby asyst w meczu (23,0), ale tym razem to "Słońca" zagrały bardziej zespołowo (miały właśnie 23 asysty wobec 19 rywali) i skuteczniej (46 procent z gry - Jazz tylko 40).
Zespół Phoenix z bilansem dziewięciu zwycięstw i 15 porażek zajmuje 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. W poniedziałek spotka się z Sacramento Kings, a w środę serię pięciu spotkań we własnej hali zakończy meczem z Charlotte Bobcats.