"Za każdym razem, gdy wychodzisz na parkiet obok Stepha, to masz przewagę. Rywale są nim przerażeni. Czują na barkach dodatkowy ciężar, bo wiedzą, że Steph zawsze jest w stanie przejąć kontrolę nad meczem" - komplementował kolegę z zespołu Draymond Green.

Reklama

"Mieć Stepha w drużynie, to jak iść na uliczną bójkę z Mike'em Tysonem po swojej stronie. Lepszej analogii nie potrafię znaleźć" - wtórował mu rezerwowy Juan Toscano-Anderson.

W ostatnich 18 meczach tylko dwa razy zdarzyło się, aby Curry zdobył mniej niż 30 punktów. To głównie dzięki niemu Warriors są coraz bliżej zapewnienia sobie prawa gry w fazie play off.

W starciu z Pelicans od razu zabrał się do pracy. 33-letni rozgrywający już w pierwszej kwarcie zdobył 17 punktów, a "Wojownicy" po jej zakończeniu prowadzili 39:21. Później spokojnie kontrolowali przebieg gry.

Ostatecznie Curry zanotował 41 pkt i osiem asyst. Jego specjalnością są rzuty z dystansu. Tym razem za trzy punkty trafił ośmiokrotnie. Solidne wsparcie zapewnił mu Green, który zanotował piąte w sezonie triple-double. Złożyło się na nie 10 punktów, 15 asyst i 13 zbiórek.

Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Zion Williamson - 32 pkt i osiem zbiórek.

Warriors z bilansem 33 zwycięstw i 32 porażek zajmują ósme miejsce w tabeli Konferencji zachodniej. Pelicans (29-36) są na 11. pozycji.

Obecny sezon wygląda nieco inaczej niż te z czasów sprzed pandemii. W części zasadniczej każda drużyna rozegra po 72 mecze - o dziesięć mniej niż normalnie. Zmianie uległa również faza play off. Grę w pierwszej rundzie mają zapewnione ekipy z miejsc 1-6 w każdej konferencji, a nie jak dawniej z 1-8.

Teraz te z lokat 7-10 zagrają w mini turnieju "play in". Utworzone zostaną dwie pary. W pierwszej zmierzy się siódma drużyna z ósmą, a w drugiej dziewiąta z dziesiątą. Zwycięzca pierwszej pary awansuje do play off, a przegrany będzie miał jeszcze jedną szansę - o ostatnie miejsce w play off zmierzy się ze zwycięzcą drugiej pary.