Mecz w Salt Lake City, który na trybunach Vivint Arena obejrzał komplet 18 306 widzów, był popisem gwiazdorów gości - Devina Bookera i Chrisa Paula. Pierwszy uzyskał 43 punkty, w tym 21 w pierwszej kwarcie, którą "Słońca" wygrały właśnie taką różnicą (39:18), miał także 12 zbiórek. Drugi trafiał do kosza w ważnych momentach końcówki, gdy gospodarze dwukrotnie zmniejszyli różnicę do dwóch punktów. W całym spotkaniu 36-letni weteran uzbierał 21 pkt.

Reklama

Ekipa z Arizony najwyraźniej nie leży koszykarzom Utah, którzy przegrali z tym rywalem drugi raz w ciągu trzech dni i dziewiąty w ostatnich 11 konfrontacjach.

Liderami "Jazzmanów" byli w środę Jordan Clarkson - 26 pkt oraz rozgrywający Mike Conley (syn znakomitego trójskoczka Mike'a Conleya - złotego medalisty igrzysk w Barcelonie i mistrzostw świata w Stuttgarcie) - 16 pkt i 10 asyst oraz środkowy Hassan Whiteside - 16 i 11 zbiórek.

Zespół Suns jest liderem Konferencji Zachodniej (38-9), przed Golden State Warriors (35-13), Memphis Grizzlies (33-17) i Utah (30-19).

Na Wschodzie z kolei imponują w ostatnich tygodniach Cleveland Cavaliers. Ich wygrana u siebie z broniącymi tytułu Milwaukee Bucks 115:99 to już ósmy triumf w ostatnich dziewięciu spotkaniach.

Tym razem w ekipie trenera J.B. Bickerstaffa w głównych rolach wystąpili rezerwowi Kevin Love i Cedi Osman. Pierwszy zdobył 25 punktów (pięć celnych z dziewięciu rzutów "za trzy") i zebrał z tablic dziewięć piłek, a turecki skrzydłowy - 23 pkt (sześć "trójek"). Natomiast wychodzący w pierwszej piątce Darius Garland uczcił swoje 22. urodziny zdobyciem 19 punktów i ośmioma asystami.

Wracający po jednomeczowej przerwie na kurację kolana grecki gwiazdor Giannis Antetokounmpo był najlepszym graczem Milwaukee - 26 pkt i dziewięć zbiórek.

Zwycięstwa odniosły także walczący o prymat w konferencji Miami Heat i Chicago Bulls. Pierwsi pokonali New York Knicks 110:96, co jest 10. sukcesem zespołu z Florydy w ostatnich 12 spotkaniach tych zespołów. Do sukcesu poprowadzili gospodarzy Duncan Robinson - 25 i Jimmy Butler - 22.

Reklama

"Byki" natomiast okazały się lepsze od Toronto Raptors 111:105. W tym spotkaniu ich liderem był DeMar DeRozan - 29 pkt oraz po siedem zbiórek i asyst, który pierwsze dziewięć sezonów w lidze spędził właśnie w jedynym kanadyjskim klubie NBA. Najskuteczniejszy w ekipie gości był Gary Trent Jr. - 32.

W tabeli Konferencji Wschodniej duży ścisk. Ekipa z Miami (31-17) minimalnie wyprzedza zespoły z Chicago (30-17) i Cleveland (30-19), a kolejne lokaty zajmują Brooklyn Nets (29-19) i Milwaukee Bucks (30-20).

Środa z pewnością zostanie zapamiętana przez kibiców Charlotte Hornets. Koszykarze zespołu, którego właścicielem jest słynny Michael Jordan, ustanowili tego dnia klubowy rekord zdobytych punktów w pojedynczym meczu, wygrywając na wyjeździe z Indiana Pacers 158:125.

Swoje poprzednie najlepsze osiągnięcie odnotowali 27 listopada w wygranym po dogrywce spotkaniu z Houston Rockets (146:143). Jest to także najwyższy dorobek zespołu NBA w trwającym sezonie. Od 2 grudnia rekord należał do Memphis Grizzlies (152:79 z Oklahoma City Thunder).

Goście z Charlotte w poszczególnych kwartach meczu w Indianapolis zdobyli 33, 38, 42 i 45 punktów. Na ten dorobek najbardziej zapracowali rezerwowy Kelly Oubre Jr. - 39 pkt (10/15 za trzy), LaMelo Ball, który uzyskał czwarte w sezonie tzw. triple-double - 29 (3/4 z dystansu), 10 zbiórek, 13 asyst i Miles Bridges - 22 pkt. Cały zespół trafił w sumie 24 z 45 rzutów trzypunktowych.

"Nikt z nas nie walczył w tym meczu o statystyki. Po prostu chcieliśmy dobrze zagrać od początku do końca" - przyznał Oubre Jr.