Przed startem Euroligi szkoleniowiec mistrzyń Polski powiedział PAP, że zespół jest kopciuszkiem w koszykarskiej elicie i nie nastawia się na osiągnięcie konkretnego wyniku, a jedynie chciałby, aby jego zawodniczki w każdym meczu podjęły walkę. Ostrożność w deklaracji była uzasadniona tym bardziej, że Polkowice trafiły do grupy, która wydawała się znacznie silniejsza. "Pomarańczowe" podjęły jednak zapowiadaną walkę i to na tyle skutecznie, że w siedmiu kolejkach odniosły sześć zwycięstw i prowadzą w tabeli.
Mimo to Kowalewski w dalszym ciągu zachowuje powściągliwość i nie popada w huraoptymizm.
"Trzeba wciąż twardo stąpać po ziemi"
Polkowice były i nadal są kopciuszkiem. Trzeba wciąż twardo stąpać po ziemi. Udało nam się zatrzymać trzon zespołu z zeszłego roku i to procentuje, co widać właśnie w meczach Euroligi. Widać, jak ważna jest kontynuacja pracy. Ale nie ukrywajmy, mieliśmy też trochę szczęścia. W meczach z Pragą i z Valencią drżeliśmy o wynik do samego końca i mogło się to różnie zakończyć. Takie są jednak mecze Euroligi, bo tu nie ma słabych przeciwników – powiedział.
Już na inaugurację rozgrywek Polkowice rozbiły Fenerbahce Stambuł (73:43), która to ekipa jest uważana za jednego z faworytów rozgrywek. Jednak jeszcze większym sukcesem było zwycięstwo na wyjeździe z bardzo silnym mistrzem Czech ZVVZ USK Praga (83:80), kiedy wynik ważył się do ostatnich sekund. Wojnę nerwów mistrzynie Polski wygrały również z Valencią (76:73) i Tango Bourges Basket (63:62).
Dziewczyny znają swoje role w zespole, a to jest bardzo ważne i cenne. Jak przychodzą ciężkie momenty, to wiedzą, które zawodniczki mogą i wezmą ciężar gry na siebie. To bardzo istotne. A z drugiej strony - my takich meczów, patrząc na poprzedni sezon w europejskich pucharach i w lidze krajowej, kiedy w końcówce ważyły się losy spotkania, zagraliśmy dużo i to buduje. Pojawia się wiara we własne umiejętności i drużyna łatwo się nie poddaje – tłumaczy Kowalewski.
Trener i drużyna w dobrym kontakcie
Kolejnym ważnym elementem, który przekłada się na grę drużyny i na wyniki, jest atmosfera w drużynie i relacje między zawodniczkami a sztabem trenerskim. Jak powiedział Kowalewski, nie bez znaczenia jest w tym wypadku jego wiek.
Jestem młodym trenerem i kontakt z zawodniczkami mam trochę inny niż starsi szkoleniowcy. Myślę, że to jest nasza mała przewaga. My oprócz tego, że jesteśmy trenerami, to jesteśmy też dobrymi kumplami, którym zawodniczki ufają. My się naprawdę dobrze rozumiemy nie tylko na boisku, ale też poza nim. Słowa, które się pojawiają, są szczere, mają jakąś wartość i koszykarki to wyczuwają – analizował 33-latek.
Poza BC Polkowice w europejskich pucharach dobrze radzą sobie też inne polskie drużyny koszykarek. Do fazy play off w Pucharze Europy awansowały: InvestInTheWest Enea Gorzów Wlkp., Arka Gdynia i AZS UMCS Lublin. Ta pierwsza ekipa doznała tylko jednej porażki i wygrała swoją grupę. Dobra postawa zespołów klubowych nie przekłada się jednak na wyniki reprezentacji.
"W pucharach możemy zmierzyć się z innym stylem niż jest w polskiej lidze"
To jest proces, który musi potrwać. Przechodzimy teraz taki moment, kiedy następuje zmiana pokoleniowa. Możemy powiedzieć, że reprezentacja jest w trakcie odbudowywania się. Istotna będzie też naturalizacja Stephanie Mavungi. Reprezentacja w jej osobie pozyska lidera, zawodniczkę, która w trudnych momentach będzie mogła wziąć grę na siebie i pomóc reszcie. Poza tym doświadczenie zdobywane w europejskich pucharach jest bardzo ważne i cenne, więc na pewno zaprocentuje. W pucharach możemy zmierzyć się z innym stylem niż jest w polskiej lidze, a bez tego nie ma szans na odbudowę kadry narodowej – skomentował Kowalewski, który w reprezentacji Polski jest asystentem słowackiego trenera Marosa Kovacika.
Gra na arenie międzynarodowej to prestiż dla klubu, ale też wyzwanie finansowe, bo europejskie puchary w koszykówce nie wiążą się automatycznie z dodatkowym zastrzykiem gotówki. Kowalewski przyznał, że mogą się rodzić pytania, czy w takim razie nie lepiej wydać te pieniądze na szkolenie.
Nie można się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że szkolenie jest szalenie ważne. Ale młode koszykarki muszą się gdzieś i od kogoś uczyć i na kimś wzorować. Ten temat jest bardzo szeroki i długo można by o tym rozmawiać. Przede wszystkim dużo mamy do zrobienia jeżeli chodzi o popularyzację kobiecej koszykówki. Szkolenie jest ważne, ale musimy mieć z czego wybierać zawodniczki – zaznaczył.
Świetne wyniki w prestiżowej Eurolidze to promocja klubu, dyscypliny, koszykarek, ale też trenerów. Kowalewski z uśmiechem stwierdził, że na razie nie myśli jednak o ewentualnej zmianie miejsca pracy.
Jestem w Polkowicach i pracuję w Polkowicach. Dostaliśmy ze sztabem wielki komfort utrzymania zespołu z poprzedniego sezonu i staramy się z tego maksymalnie skorzystać. Na dzisiaj nie zastanawiamy się, co dalej, bo nie musimy. A co będzie po sezonie, co z moją osobą, to dopiero się okaże – podsumował szkoleniowiec.
Autor: Mariusz Wiśniewski