Był to pierwszy mecz reprezentanta Polski po przerwie na Weekend Gwiazd, w trakcie którego wystąpił w rywalizacji Wschodzących Gwiazd w drużynie Joakima Noaha. Przed dwoma dniami w Dallas nie wystąpił w przegranym meczu z Mavericks (116:142) z powodu urazu mięśnia.

Reklama

Tym razem tradycyjnie rozpoczął mecz w podstawowej piątce.

19-letni skrzydłowy na parkiecie spędził 32 minuty.

Reklama

Trafił siedem z 14 rzutów za dwa punkty, jeden z czterech za trzy z gry i pięć z siedmiu wolnych.

Odnotował ponadto sześć zbiórek, dwie asysty i stratę, będąc najlepszym strzelcem zespołu. Był to jeden z najlepszych występów Sochana w ataku.

Poprzednio powyżej 20 punktów uzyskał w meczach z Phoenix Suns (30, 29 stycznia) i New Orleans Pelicans (23, 23 grudnia).

Wspierali go Keldon Johnson - 18 pkt, siedem zbiórek i Zach Collins - 15. Liderami gospodarzy byli reprezentant Finlandii Lauri Markkanen - 27 i wchodzący z ławki Kris Dunn - 15 pkt, osiem asyst i siedem zbiórek.

Na początku drugiej kwarty po udanej akcji Sochana w ataku doszło do przepychanki między nim a faulującym go Dunnem.

Obaj zawodnicy zostali ukarani faulami technicznymi, a Sochan skutecznie wykonał potem przyznany mu rzut wolny. Dał wówczas drużynie dziewięciopunktowe prowadzenie (38:29).

Potem różnica wzrosła do 14 punktów (46:32), ale w drugiej połowie inicjatywa należała już do "Jazzmanów", którzy trzecią i czwartą kwartę wygrali, odpowiednio 30:14, 33:23.

Nie jesteśmy zespołem na 48 minut, wystarczająco dojrzałym, aby zrozumieć, że trzeba cały czas kontynuacji. To gra polegająca na spójności i wykonaniu, stałym utrzymywaniu poziomu waleczności - skomentował trener San Antonio Gregg Popovich, w sztabie którego w latach 2010-2019 pracował w San Antonio obecny coach Utah Will Hardy.

Spurs z bilansem 14-47 zajmują przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej i całej lidze. Gorsi są tylko Houston Rockets (13-46).

"Ostrogi" kontynuują najgorszą passę w historii klubu. Przegrały 16. mecz z rzędu, co jest obecnie najdłuższą serią niepowodzeń w lidze i 18. kolejny raz na wyjeździe.

Reklama

W sobotę odbyły się dwa mecze czołowych drużyn poszczególnych konferencji.

Najlepsi na Wschodzie i zarazem w całej lidze Boston Celtics (44-17) pokonali 110:107 trzeci w tabeli zespół Philadelphia 76ers (39-20). Zwycięstwo gospodarzom, trzypunktowym rzutem na 2,2 s przed końcem czwartej kwarty, zapewnił Jayson Tatum. Do dogrywki mógł jeszcze doprowadzić Kameruńczyk Joel Embiid, ale sędziowie orzekli, że jego celny rzut z dystansu został oddany już po czasie gry.

Najwięcej punktów dla "Celtów" uzyskał Jaylen Brown - 26, Tatum dodał 18, 13 zbiórek i sześć asyst. Embiid zakończył mecz ze znakomitymi statystykami: 41 pkt, 12 zb., pięć asyst i trzy bloki. Było to jego 14. spotkanie w karierze, w którym odnotował co najmniej 40 punktów, 10 zbiórek i pięć asyst.

Przegrali natomiast prowadzący w Konferencji Zachodniej Denver Nuggets (42-19), pokonani w Memphis 112:94 przez wicelidera Grizzlies (36-23). Najlepszym strzelcem gospodarzy był Ja Morant - 23 pkt. W zespole gości, którym dopiero siódmy raz w sezonie nie udało przekroczyć 100 punktów, tradycyjnie wyróżnił się serbski środkowy Nikola Jokic - 15 i 13 zb.