Przez dwie kwarty nic nie wskazywało, że gospodarze zejdą z boiska pokonani, a do przerwy prowadzili różnicą dziewięciu punktów. Wszystko zmieniło się w trzeciej odsłonie, którą ekipa z Florydy wygrała 46:25. Heat nigdy wcześniej w play off nie uzyskali takiego dorobku w jednej kwarcie. W ostatniej części gry goście nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa.
Liderem zespołu z Miami był Jimmy Butler, który zdobył 35 punktów, z czego 20 w drugiej połowie. To jego piąty występ w tegorocznym play off, w którym osiągnął granicę 30 "oczek". Do tego miał siedem asyst i pięć zbiórek.
"Gram na niesamowitym poziomie, ponieważ partnerzy mi to umożliwiają. Nie ograniczają mnie, a wspierają. Ufają w ataku, gdy mamy piłkę, pomagają w defensywie. Mam komfort, jaki chciałby mieć każdy koszykarz" - przyznał Butler.
"Zarówno w obronie, jak i w ofensywie jest graczem kompletnym. Robi to, czego w danym momencie najbardziej potrzeba drużynie" - podkreślił trener Heat Erik Spoelstra.
Bam Adebayo uzyskał dla gości 20 pkt, a czterech innych koszykarzy uzbierało po 15. Heat trafili 16 z 31 prób "za trzy".
Zespół z Florydy przystąpił do play off z numerem ósmym na Wschodzie i każdą z trzech dotychczasowych serii zaczął od wyjazdowej wygranej.
Najskuteczniejszy wśród pokonanych był z 30 pkt Jayson Tatum, ale w czwartej kwarcie był niewidoczny. Jaylen Brown uzyskał 22 pkt i miał dziewięć zbiórek.
"Celtowie" we własnej hali w tegorocznym play off mają bilans 4-4.
"Nie wiem, dlaczego nie idzie nam na swoim parkiecie. Gramy zawsze podobnie, mamy swój styl, ale w roli gości wychodzi nam to jakoś lepiej" - zauważył Tatum.
Przed rokiem również te same zespoły rywalizowały o mistrzostwo Konferencji Wschodniej i Celtics zwyciężyli wówczas 4-3.