Od 2018 roku, przez sześć edycji władze NBA eksperymentowały z formatem Meczu Gwiazd. Rywalizowały drużyny stworzone przez zawodników, którzy otrzymali najwięcej głosów kibiców, a nawet zmieniono zasady liczenia punktów.

Reklama

Lillard poszedł w ślady Jordana

W tym roku wrócono do dawnego formatu i znów koszykarze z Konferencji Wschodniej zmierzyli się z tymi z Konferencji Zachodniej. Emocji czysto sportowych nie było jednak wiele. Wschód szybko przejął inicjatywę i systematycznie powiększał przewagę. Po trzech kwartach wygrywał różnicą 24 punktów.

Reklama

Po raz pierwszy w historii zespół w Meczu Gwiazd przekroczył barierę 200 punktów. Do tej pory najwięcej, 196, zdobył Zachód w 2016 roku. Również nigdy wcześniej łącznie nie zdobyto ich tak wielu. Do tej pory najwyższym łącznym rezultatem był ten z 2017 roku, gdy Zachód pokonał Wschód 192:182.

Nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) Meczu Gwiazd nosi imię tragicznie zmarłego w styczniu 2020 roku Kobe'ego Bryanta. Tym razem zdobył ją Lillard, który m.in. trafił 11 z 23 rzutów za trzy punkty.

To dla mnie zaszczyt. W Meczu Gwiazd występowałem już parę razy, więc zdobycie w końcu tego wyróżnienia jest czymś wyjątkowym - powiedział bohater wieczoru.

33-letni rozgrywający Milwaukee Bucks dzień wcześniej wygrał konkurs rzutów za trzy punkty. Został drugim w historii, po Michaelu Jordanie w 1988 roku, zawodnikiem, który nagrodę MVP połączył ze zwycięstwem w poprzedzającym Mecz Gwiazd konkursie. Jordan 36 lat temu popisał się najefektowniejszym wsadem.

Tylko osiem punktów Jamesa

Reklama

Dla Zachodu najwięcej punktów, aż 50, zdobył Karl-Anthony Towns (Minnesota Timberwolves).

LeBron James (Los Angeles Lakers) natomiast został pierwszym, który został wybrany do Meczu Gwiazd po raz 20. 39-latek na parkiecie spędził tylko 14 minut i zdobył dla Zachodu osiem punktów

Gospodarzem przyszłorocznego Meczu Gwiazd będzie San Francisco.