Bukowiecki, który do soboty przewodził w światowych tabelach będzie jedną z gwiazd mityngu w Łodzi. Obok niego w konkursie pchnięcia kulą kibice zobaczą m.in. Michała Haratyka, jednego z najbardziej utytułowanych zawodników tej konkurencji ostatniej dekady Niemca Davida Storla oraz mistrza Afryki Chukwuebuka Enekwechi z Nigerii.
22-letni lekkoatleta nie ukrywał, że jego celem jest kolejne zwycięstwo przed łódzką publicznością. Wcześniej triumfował w Atlas Arenie w 2017 i 2019 roku.
"Fajnie byłoby wygrać tu po raz trzeci, ale ze mną nigdy nic nie wiadomo. Jest bardzo mocna konkurencja, a po starcie w Toruniu widać, że moja technika nie jest na tyle ustabilizowana, żebym mógł powiedzieć, że jutro pchnę 22 metry. Na pewno mogę jednak obiecać, że dam z siebie wszystko" – powiedział PAP Bukowiecki.
W tym sezonie halowym jego forma faluje, w Ostrawie pchnął kulę na 21,88 m, a w sobotę w Toruniu wypadł poniżej oczekiwań osiągając 20,39. Jak tłumaczył wynika to z późno rozpoczętych przygotowań i zbyt małej liczy treningów w tym roku.
"Po informacji o odwołaniu halowych mistrzostw świata brakuje mi trochę motywacji, ale na pewno nie lekceważę czekających mnie teraz startów. Trzeba jednak pamiętać, że w tym roku główną imprezą są igrzyska olimpijskie i do Tokio będę już dobrze przygotowany" – zapewnił Bukowiecki.
W Łodzi ciekawie zapowiada się rywalizacja tyczkarzy. Co prawda nie wystąpi Piotr Lisek, ale o zwycięstwo będą rywalizować: dwukrotny mistrz świata Amerykanin Sam Kendricks, który w sobotę we Francji wynikiem 6,01 poprawił rekord Ameryki Północnej, Kanadyjczyk Shawn Barber i Paweł Wojciechowski, który – jak mówił – "ma nadzieję w końcu się obudzić".
"Póki co jeszcze trochę w tym sezonie śpię. Było kilka zmian w moim życiu - nowy trener i nowy komplet tyczek, do których powoli się przyzwyczajam. Ale ostatnimi dniami naoglądałem się jednego dobrego gościa, który daje dobry przykład, jak skakać. Mam nadzieję, że ta nauka nie poszła w las, jutro to wykorzystam i pokażę się z lepszej strony niż dotychczas" – podkreślił 22-letni mistrz świata z Daegu, wspominając sobotni konkurs w Toruniu, gdzie Szwed Armand Duplantis ustanowił rekord świata wynikiem 6,17.
W Atlas Arenie do skakania wzwyż wróci Kamila Lićwinko, która ostatnio narzekała na drobny uraz, a sezon halowy rozpoczęła w Cottbus wynikiem 1,94 m. Jak zapewniła w poniedziałek, nie odczuwa już bólu mięśnia i przed polską publicznością zamierza pokazać się z dobrej strony.
"Ta przerwa trochę mnie zasmuciła, bo czułam się w bardzo dobrej dyspozycji i pierwszy start pokazał, że mogę skakać wysoko. Liczę, że jutro to potwierdzę" – tłumaczyła 33-letnia reprezentantka kraju.
Podczas konferencji prasowej ogłoszono, że do Grupy Sportowej Orlen dołączą kolejni lekkoatleci: Lićwinko oraz płotkarki Joanna Linkiewicz i Karolina Kołeczek.
"Mamy w reprezentacji liczne grono czempionów. Dzięki wsparciu sponsora mamy też możliwość organizacji takich wydarzeń, jak łódzki mityng, na którym ci bohaterowie mogą zaprezentować się przed własną publicznością" – zaznaczył prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski.
Mityng w Atlas Arenie rozpocznie się we wtorek o godz. 17. Zaplanowano pięć konkurencji: biegi na 60 m oraz na 60 m przez płotki kobiet i mężczyzn, pchnięcie kulą kobiet i mężczyzn, skok o tyczce mężczyzn oraz skok wzwyż kobiet.