Po środowej klęsce w Gdańsku 28:38 nikt nie miał złudzeń, że mistrzowie olimpijscy z Tokio i aktualni wicemistrzowie świata Francuzi będą zdecydowanym faworytem tego meczu. Tymczasem niedzielne spotkanie bardziej przypominało konfrontację tych zespołów na inaugurację styczniowych mistrzostw świata, kiedy "Trójkolorowi" w katowickim Spodku wygrali 26:24.
Ekipa gości długo nie oddawała pola rywalom. W pierwszej połowie gra toczyła się bramka za bramkę, a padały one w tak szybkim tempie, że realizatorzy telewizyjni nie nadążali z powtórkami.
Podopieczni trenera Bartosza Jureckiego przez 20 minut, do stanu 10:10, dzielnie stawiali skuteczny opór gospodarzom. Spora w tym zasługa bramkarza Adama Morawskiego (33 proc. skuteczności przed przerwą). Mieli nawet szansę objąć prowadzenie, ale zamiast tego popełnili kilka prostych błędów i stracili cztery gole z rzędu (10:14).
Gdy wydawało się, że powtórzy się scenariusz ze środy, biało-czerwoni ponownie zwarli szeregi i w końcówce pierwszej połowy dzięki kolejnym udanym interwencjom Morawskiego i celnym rzutom głównie Jana Czuwary odrobili część strat.
Zaraz po przerwie Polakom przytrafił się okres słabszej gry. Znów mieli kłopoty w ataku, bowiem francuska obrona i wprowadzony między słupki bramki Remi Desbonnet, na niewiele pozwalali. Ponownie przewaga urosła do czterech trafień, ale przyjezdni się nie poddawali i nie pozwolili utytułowanym przeciwnikom "odjechać".
Bartoszowi Jureckiemu udało się tchnąć nowego ducha w zespół, który jeszcze w środę prezentował się wyjątkowo słabo. Francuzi niemal do końca nie byli pewni wygranej. W ostatnich dziesięciu minutach drużyna gości kilka razy miała szansę na zdobycie kontaktowego gola, jednak za każdym razem kończyło się to jakimś banalnym błędem, bądź łatwym do obrony rzutem.
W październikowych meczach eliminacyjnych zarówno Polska, jak i Francja odniosły po dwa zwycięstwa. Biało-czerwoni pokonali u siebie Włochów 30:23 oraz w Valmierze Łotyszy 37:19. Z kolei wicemistrzowie świata wygrali we własnej hali z Łotwą 35:18 oraz na wyjeździe z Italią 40:29.
Kolejny mecz Polacy rozegrają 27 kwietnia na wyjeździe z Włochami.
Francja - Polska 30:27 (16:14)
Francja: Remi Desbonnet, Vincent Gerard – Dylan Nahi 5, Dika Mem 5, Nedim Remili 3, Ludovic Fabregas 3, Thibaud Briet, Timothey N'Guessan 1, Elohim Prandi 1, Kentin Mahe 3, Aymeric Minne 1, Melvyn Richardson 2, Luka Karabatic, Nicolas Tournat 3, Benoit Kounkoud 2, Valentin Porte 1
Polska: Adam Morawski, Marcel Jastrzębski – Arkadiusz Moryto 3, Patryk Walczak 3, Szymon Sićko 3, Szymon Działakiewicz 2, Bartłomiej Bis, Mikołaj Czapliński, Jan Czuwara 5, Maciej Gębala 3, Piotr Jędraszczyk 2, Paweł Peterek 1, Arkadiusz Ossowski 1, Kamil Syprzak 2, Krzysztof Komarzewski, Damian Przytuła 2.