Pierwotnie zmagania szermiercze w Igrzyskach Europejskich miały mieć rangę mistrzostw Europy. Jednak ze względu na zamieszanie dot. przywrócenia do rywalizacji międzynarodowej Rosjan i Białorusinów ten status ostatecznie mieć będą tylko zawody drużynowe, a indywidualnie o medale ME walczono przed tygodniem w Płowdiw.

Reklama

Z tego powodu obsada turnieju florecistek była daleka od najsilniejszej. Włoszki, które zdobyły wszystkie medale ME, wystawiły tylko jedną zawodniczkę i to tę, która w Płowdiw nie wystąpiła. Na starcie zabrakło też wysoko notowanych Francuzek i Niemek.

Wobec tego do miana głównej faworytki urosła piąta w ME i zajmująca 17. miejsce w światowym rankingu Walczyk-Klimaszyk. 25-letnia zawodniczka KU AZS UAM Poznań zaczęła od 1/16 finału i zwycięstwa nad Chorwatką Dorją Blazic 15:9, później pokonała Węgierkę Katę Kondricz 15:7, a w ćwierćfinale uporała się z Izraelką Lior Druck 15:13.

W pojedynku o awans do finału Polka pokonała Rumunkę Malinę Calugareanu 14:13, a w finale spotkała się z nieznacznie niżej notowaną Węgierką Florą Pasztor.

Pochodząca z Pabianic absolwentka Wydziału Chemii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu od początku przejęła inicjatywę, wypracowała kilkupunktową przewagę i kontrolowała wydarzenia na planszy. Ostatecznie wygrała 15:11 i odniosła największy sukces w karierze, bo wcześniej indywidualnie nie miała w dorobku żadnego medalu imprez mistrzowskich. W lutym w Kairze jedyny raz stanęła na podium, najniższym stopniu, zawodów Pucharu Świata.

Hanna Łyczbińska (KU AZS UAM Poznań), po porażce w ćwierćfinale 13:15 z Pasztor, zajęła siódmą lokatę, Aleksandra Jeglińska (AZS AWF Warszawa) była 20., a Karolina Żurawska (Toruńska Akademia Floretu) - 22.

Reklama

Walczyk-Klimaszyk wywalczyła dziewiąte złoto dla biało-czerwonych w Igrzyskach Europejskich, a kilkanaście minut później ten dorobek mógł powiększyć Kaczkowski. Szablista Zagłębiowskiego KS z Sosnowca w bardzo silnej stawce spisał się świetnie, ale w finale przegrał z dwukrotnym mistrzem Europy i liderem światowego rankingu, Gruzinem Sandro Bazadze 13:15.

Finałowa walka była pełna emocji i zwrotów akcji. 25-letni Polak, który ma najlepszy sezon w karierze, zaczął od prowadzenia 4:1, ale dominujący na światowych planszach od dwóch lat Gruzin zdobył sześć punktów z rzędu i wyszedł na 7:4. Później sensacyjnemu triumfatorowi lutowych zawodów Pucharu Świata "O Szablę Wołodyjowskiego" jeszcze kilka razy udało się doprowadzić do remisu, ale przy stanie 13:13 górę wzięło większe doświadczenie Bazadze, który zadał dwa ostatnie trafienia i zwyciężył.

Rywalizacja szablistów miała zgoła odmienną obsadę niż zmagania florecistek, bo poza Bazadze w Krakowie wystąpili m.in. trzykrotny mistrz olimpijski Węgier Aron Szilagyi (przegrał 13:15 w półfinale z późniejszym zwycięzcą), był wicemistrz igrzysk w Tokio i trzeci w świecie Włoch Luigi Samele i kilka innych zawodników z czołówki tej konkurencji.

Kaczkowski, który przed tygodniem był szósty w ME, w 1/32 finału był o krok od odpadnięcia, ale ostatecznie wygrał z Davidem Frumgarztsem z Izraela 15:14. W kolejnej rundzie pokonał 13. w klasyfikacji szablistów Włocha Michelle Gallo 15:12, w 1/8 finału zwyciężył Rumuna George Dragomira 15:7, a w walce o awans do strefy medalowej okazał się lepszy od jego rodaka Razvana Ursachiego 15:11.

W półfinale sosnowiczanin, który jest 26. w rankingu szablistów, wygrał z Brytyjczykiem Williamem Dearym 15:14.

Szymon Hryciuk (AZS AWF Katowice) zajął 15. miejsce, a drogę do "ósemki" zamknął mu Samele, wygrywając 15:6. Piotr Szczepanik (MUKS Victor Warszawa) był 29., a Olaf Stasiak (KKSz Konin) uplasował się na 31. pozycji.

W poniedziałek o medale IE powalczą szpadzistki i floreciści.