Ten ostatni zarzut denerwuje "Aro" wyjątkowo. "W Hiszpanii, jeśli tylko nie byłem kontuzjowany, miałem średnią jeden gol na dwa mecze. To słabo? Nie sądzę!" - tłumaczy się legionista.

Być może Arruabarrena zabłyśnie w polskiej lidze, jeśli opanuje podstawy naszego języka. Na razie Hiszpan przyznaje, że język polski jest dla niego nie do przejścia, ale obiecuje, że ambitnie będzie wkuwał kolejne słówka. "Dobrze chociaż, że w Legii są ludzie mówiący po hiszpańsku, więc można się dogadać. Ale już na ulicy problemy mam straszne. Nie poddaję się jednak i jak najczęściej staram się zaglądać do słownika" - przyznaje w "Super Expressie".

Reklama