"Mają do 28 lutego czas za zgłoszenie się do prokuratury i ujawnienie, z kim handlowali spotkaniami, od kogo dostawali pieniądze i komu je dawali. Później kończy się dla nich abolicja i będziemy ich zatrzymywać jednego po drugim. Nasza wiedza na ten temat jest ogromna. Wielu nieuczciwych piłkarzy może mocno się zdziwić, ile już o nich wiemy" - mówi "Faktowi" jeden ze śledczych.

Z informacji "Faktu" wynika, że na liście jest wielu doświadczonych piłkarzy, którzy grali lub nadal występują w klubach zamieszanych w aferę korupcyjną. To do nich mieli dzwonić skorumpowani działacze i trenerzy, oferując łapówki za sprzedanie meczu. Wtajemniczeni zawodnicy informowali kolegów z drużyny o stawce za spotkanie i potem dzielili się pieniędzmi, które często przekazywał im piłkarz z drużyny rywali!

Stawki za sprzedanie spotkania sięgały 100 tysięcy złotych, a w ekstremalnych przypadkach nawet była to większa kwota. Inni pseudopiłkarze kupowali mecze nawet u sędziów!

Dla zawodników, którzy oszukiwali kibiców, najbliższe tygodnie lutego to ostatnia szansa na częściowe odkupienie winy. Jeśli zostaną zatrzymani w marcu, będą zawieszeni przez PZPN bez możliwości powrotu na boisko przed wydaniem wyroku przez sąd. Dla wielu może oznaczać to koniec sportowej kariery.

Dotychczas policjanci zatrzymali 9 piłkarzy podejrzanych o korupcję. Czterech z nich siedzi już na ławie oskarżonych. Najbardziej znanym zawodnikiem podejrzanym o ustawianie spotkań jest Mariusz Ujek, piłkarz GKS Bełchatów. Prokurator zarzuca mu wręczanie i obiecywanie korzyści majątkowych osobom, które miały wpływ na wyniki spotkań Zagłębia Sosnowiec.

Napastnik lidera ekstraklasy współpracuje ze śledczymi i wyszedł za kaucją w wysokości 20 tysięcy złotych. Dzięki temu został odwieszony przez Wydział Dyscypliny PZPN i mógł wrócić na boisko.