S-Latef to bardzo ciekawy zawodnik. W wieku 16 lat trenował z pierwszą drużyną grającego w ekstraklasie Helsingborga. Na zajęciach był chwalony przez sławnego Henrika Larssona. W meczach drugiego zespołu radził sobie tak dobrze, że zainteresowały się nim Anderlecht Bruksela i Sporting Lizbona (transfer do któregoś z tych klubów nadal jest prawdopodobny).

W międzyczasie dostał powołanie od Globisza. "Przyjąłem je, mimo że klub i trener Szwecji namawiali mnie bym grał dla Skandynawów. Ja jednak twardo mówiłem nie, bo czuję się Polakiem" - opowiada DZIENNIKOWI S-Latef, syn Polki i Irakijczyka.

Chłopak od razu stał się podstawowym zawodnikiem kadry. Michał Globisz mówił: "Nie wyobrażam sobie swojej drużyny bez Zeyna". Teraz twierdzi coś zupełnie innego: "Jeśli S-Latef chce grać dla Szwedów, to proszę bardzo, nie będę po nim płakać".

Co wpłynęło na zmianę opinii trenera, o utalentowanym napastniku? "Rozzłościł go fakt, że nie przyjechałem na styczniowe zgrupowanie na Białorusi. Ale ja naprawdę nie mogłem tego zrobić - klub nie chciał mnie puścić. Trenerowi nie podobało się też to, że gdy jesienią zaczął mnie sadzać na ławce, zażądałem wyjaśnień czemu podjął taką decyzję. Chyba pan Globisz myślał, że jestem dzieckiem, które nie ma prawa głosu" - oburza się S-Latef.

Na ostatnie zgrupowanie w Hiszpanii i dwa towarzyskie mecze kadry z Serbią (oba przegrane) nie otrzymał powołania. Nie został też zaproszony na turniej eliminacyjny do mistrzostw Europy, w którym Polska zmierzy się z Hiszpanią, Szwajcarią i... Szwecją. "Nie zapomniałem o nim. Mam po prostu lepszych zawodników" - tłumaczy się Globisz. I dodaje: "Chcę sprawdzić Zeyna w kwietniowych sparingach z Litwą".

Piłkarz odpowiada: "Ja z tym panem, to już raczej nie będę współpracować. Nie mam do niego zaufania. Jego podejście do mnie sprawiło, że zastanawiam się, czy nie przyjąć propozycji Szwedów, którzy bardzo chętnie wzięliby mnie do swojej drużyny. W tym kraju ludzie mnie szanują, bardziej niż w Polsce" - przyznaje.

Dopóki S-Latef nie zadebiutuje w pierwszej reprezentacji biało-czerwonych, może zmienić drużynę narodową. Pozostaje mieć nadzieję, że tak się nie stanie, że zwaśnione strony znajdą jednak nić porozumienia. Dla dobra polskiej piłki, której nie stać na to, by rezygnować z tak ciekawego zawodnika.