Dzięki temu zespół z Moskwy pokonał w 1/8 Pucharu Rosji 2:0 FC Chimki. "Fartowny gol. Strzeliłem z ośmiu metrów, piłka odbiła się od poprzeczki i słupka i wpadła" - opowiada DZIENNIKOWI Janczyk. "Wasz chłopak, który po raz pierwszy pojawił się w wyjściowym składzie, zagrał bardzo dobry mecz. Widać, że trener Walerji Gazajew jest nim zachwycony. Podoba mu się siłowy styl gry Dawida" - zdradza Iwan Iwanow z gazety "NTV".

Reklama

"W mojej grze nie liczy się tylko siła, ale też i technika" - protestuje piłkarz. "Na treningach nie odstaję jakoś strasznie pod względem wyszkolenia od Brazylijczyków - Jo i Wagnera Love. Obaj są ode mnie wyraźnie lepsi tylko w ćwiczeniach gimnastycznych. Mają takie kocie ruchy, których mnie brak" - mówi.

Poza boiskiem Polak nie trzyma się jednak z latynoskimi kolegami z linii ataku, ale z Turkiem Canerem Erkinem. "Jeszcze nie zaprosił mnie na ich tradycyjny kebab, ale i tak go lubię" - śmieje się Dawid. "W wolnych chwilach zwiedzamy zabytki, chodzimy po galeriach z ciuchami. Dogadujemy się taką przedziwną mieszanką polskiego, rosyjskiego i angielskiego. Słowem, pełen luzik. U nas w klubie to w ogóle jest jakoś dużo swobody. Nie musimy chodzić w jednolitych garniturach przed meczami, a podczas zgrupowań nie ma obowiązku jedzenia śniadań i obiadów o jednej porze. Generalnie panuje błoga atmosfera. Takiemu spokojnemu śpiochowi jak ja, pasuje ona idealnie" - przyznaje Janczyk.

Piłkarz mówi, że jak dotąd w Moskwie tylko dwie rzeczy są w stanie podnieść mu ciśnienie. "To korki, które mogą doprowadzić człowieka do pasji i treningi Walerjia Gazajewa, który potrafi tak huknąć, że aż podskakuję. To ostry, ale dobry trener" - ocenia zawodnik. Dużo gorzej niż Janczykowi wiedzie się w Moskwie Grzegorzowi Piechnie. Napastnik Torpedo nie zagrał w tym sezonie ani minuty. Wszystko wskazuje na to, że były król strzelców naszej ekstraklasy, wraz z jedenastoma innymi piłkarzami, opuści niebawem stolicę Rosji.

Reklama