Wystawny tryb życia i częste podróże nie służą prezesowi Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorzowi Lacie. Jeden z najważniejszych ludzi w naszym futbolu po prawie trzech latach od wyborów na szefa PZPN ciągle przybiera na wadze. Bliscy prezesa tylko na wygrzebanych z rodzinnego albumu zdjęciach mogą podziwiać jego dawną, wysportowaną sylwetkę. Od dłuższego czasu w szafie Laty większość miejsca zajmują ubrania dla osób o ponadprzeciętnych gabarytach.
Słomiany zapał prezesa PZPN nie dotyczy tylko zarządzania związkiem i obiecanej poprawy jego wizerunku. Wystarczyło wygrać wybory i wywalczyć ciepłą posadkę na cztery lata, żeby Lato zrezygnował także z innych uprzykrzających mu życie obowiązków.
Jak twierdzą bliscy współpracownicy prezesa, podczas intensywnej kampanii wyborczej Lato ściśle stosował się do zaleceń diety proteinowej opracowanej przez francuskiego doktora Pierre'a Dukana. Porzucił słodycze i napoje wysokoprocentowe, na każdym kroku liczył też zbędne kalorie. Lubiana wśród celebrytów metoda zbijania wagi pomogła działaczowi pozbyć się zbędnego brzuszka, ale kiedy Lato zaczął regularnie bywać na salonach szybko porzucił kurację odchudzającą.
Niezdrowe jedzenie i picie, od których prezes PZPN nie stroni na bankietach spowodowały u niego tzw. efekt jo-jo, czyli szybki powrót do dawnych rozmiarów. Najwyższy czas, aby Lato zacisnął zęby i znowu wziął się za siebie, bo z taką nadwagą nawet w najbardziej luksusowym kurorcie, wakacje nie sprawią mu przyjemności. Zwisający brzuch prezesa z pewnością nie zachwyci też jego ważnych gości z UEFA podczas Euro 2012. A na przemyślane odchudzanie nigdy nie jest za późno.