Polscy piłkarze zmierzyli się ze starymi, dobrze im znanymi potworami - nieskutecznością w ataku, głupimi błędami w obronie i całkowitym brakiem umiejętności wykonywania stałych fragmentów gry. Niespodzianki nie było - potwory znów wygrały. O ile pierwsze minuty spotkania wyglądały obiecująco, to dalej było dużo gorzej. Polacy kompletnie nie radzili sobie na połowie przeciwnika. Brakowało podań do Roberta Lewandowskiego, żaden z pomocników nie chciał wziąć ciężaru gry na siebie i stać się liderem zespołu. Brakowało sprytnych podań do napastników, czy celnych strzałów z dystansu. Okazało się też, że mamy dwóch Robertów Lewandowskich - jeden jest drugim strzelcem Bundesligi i mistrza Niemiec, drugi, który pojawia się w reprezentacji, nie potrafi wygrać pojedynku sam na sam z bramkarzem rywali i zapomina, jak trafić do siatki.

Reklama

Irlandczycy, na początku stłamszeni przez Polaków, ruszyli do ataku. Początkowo duet Krychowiak - Łukasik, radził sobie świetnie, rozbijając ataki przed polem karnym. Potem jednak jeden przegrany pojedynek w powietrzu Krychowiaka doprowadził Irlandczyka na pozycję strzelecką. Pierwsze uderzenie obronił Artur Boruc, a piłka spadła pod nogi Jakuba Wawrzyniaka. Ten wykopał ją tak fatalnie, że idealnie podał do irlandzkiego piłkarza. Ten silnie uderzył po ziemi i Irlandia wyszła na prowadzenie.

Druga połowa oznaczała zmiany na gorsze. Nowy bramkarz - po przerwie pojawił się Wojciech Szczęsny, musiał wykazać się raz za razem swym kunsztem. Nie był jednak w stanie nic zrobić, gdy Marcin Wasilewski popełnił fatalny błąd na prawej stronie obrony, który zakończył się celnym strzałem w światło bramki. Widać, że reprezentacyjny obrońca na tej stronie boiska kompletnie sobie nie radzi, do tego dały się też znać kłopoty w klubie.

Lekcja z meczu? Przede wszystkim drużynie potrzebny jest lider, który będzie w stanie dyrygować grą. Po drugie, linia obrony i pomocy powinny grać bliżej siebie, na co zwracał uwagę Jerzy Engel w telewizyjnym studio. Brakuje też wyćwiczenia stałych fragmentów gry - ani jeden nie zagroził na poważnie bramce przeciwników. Jasnym światełkiem jest też postawa młodych, ambitnych graczy - Daniela Łukasika i Grzegorza Krychowiaka. Z dobrej strony pokazał się też Sebastian Boenisch. Teraz jednak naszych zawodników czeka decydujący sprawdzian - mecz z Ukrainą w eliminacjach mundialu. A przy takiej grze, jaką pokazali dzisiaj nasi reprezentanci, o zwycięstwo będzie niezwykle trudno.