Szef policyjnego zespołu odpowiedzialnego za zabezpieczanie imprez piłkarskich Mark Roberts ostrzegł, że w obliczu pogarszających się relacji dyplomatycznych pomiędzy krajami flagi mogą być traktowane przez rosyjskich kibiców jako "trofeum do zdobycia".
Myślę, że ludzie powinni być naprawdę ostrożni z flagami. Mogą one być odebrane jako niemal imperialistyczne (...) i wzbudzić antagonizmy - powiedział Roberts, dodając, że "naprawdę namawiamy ludzi do zachowania ostrożności przy wyciąganiu flag i machaniu nimi w miejscach publicznych, bo istnieje ryzyko ściągnięcia na siebie uwagi".
Oczekiwalibyśmy, że ludzie przyjeżdżający do tego kraju nie będą się upijali i rozwieszali flagi na Cenotafie (pomniku pamięci ofiar wojen w centrum Londynu - PAP), więc powinniśmy stosować podobne standardy przy wyjazdach zagranicznych i traktować ludzi z należytym szacunkiem - podkreślił.
Szef policji w szczególności ostrzegł kibiców wybierających się na pierwszy mecz Anglii przeciwko Tunezji, który będzie rozegrany 18 czerwca w Wołgogradzie. Jednocześnie przyznał, że ponad 1,7 tys. brytyjskich chuliganów otrzymało zakaz wyjazdu do Rosji w celu ograniczenia ryzyka konfliktu.
Roberts jednocześnie zapowiedział, że sympatycy "Trzech Lwów" powinni spodziewać się bardzo wysokiego poziomu kontroli bezpieczeństwa, m.in. z udziałem uzbrojonych oficerów policji z tarczami.
Komentując wypowiedź przedstawiciela policji "The Times" przypomniał, że podczas mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku rosyjscy pseudokibice zaatakowali grupę fanów reprezentacji Anglii, zabierając im flagi i wywieszając je do góry nogami.
Za przestępstwa stadionowe grozi w Rosji do czterech lat więzienia, a za udział w masowym zakłócaniu porządku publicznego - nawet do 15 lat.