Listkiewicz twierdzi, że zatrudnienie Beenhakkera było jedną z jego trzech najtrafniejszych decyzji. "Okazał się wyśmienitym strategiem, potrafił dotrzeć do psychiki piłkarzy" - chwali Holendra. Choć zaraz dyplomatycznie dodaje, że równie wysoko ocenia pracę dwóch poprzednich szkoleniowców, czyli Pawła Janasa oraz Jerzego Engela.

Reklama

Prezes PZPN opowiada również, w jakich okolicznościach doszło do nawiązania współpracy z Holendrem. "To była idea zbiorowa. Pomysł podsunęli mi ludzie ze świata piłki, nasi partnerzy z firmy Sportfive, swoje zrobili też dziennikarze" - opowiada Listkiewicz. "Zewsząd słyszałem, że zmiana powinna być radykalna. Dlatego postawiłem na Beenhakkera" - dodaje.

Listkiewicz zapewnia, że jest zdeterminowany, by nie powtórzyć błędów z mistrzostw w Niemczech oraz Japonii i Korei. "Nie będziemy szczędzić grosza, by później nie przeżywać podobnego rozczarowania" - mówi "Listek". Prezes obiecuje także, że związek znajdzie reprezentacji odpowiednich sparingpartnerów. "Jeszcze w tym roku piłkarze z polskiej ligi rozegrają dwa mecze, w tym jeden oficjalny z Bośnią i Hercegowiną" - zdradza Listkiewicz. Natomiast w lutym kadra poleci do Grecji, gdzie zagra w mocno obsadzonym turnieju. Oprócz aktualnych mistrzów Europy swój udział zapowiedzieli już Czesi.

Prezes związku nie ukrywa, że liczy na współpracę z nową ekipą rządową. "Nie wystarczy ich obecność na stadionach. Chodzi o pomoc w budowie boisk, stadionów, a przede wszystkim w szkoleniu młodzieży. Ministerstwo Sportu powinno brać czynny udział w otwieraniu szkółek piłkarskich i w edukacji trenerów" - przekonuje szef PZPN.