Polacy pokazali (prezesowi Benfiki Lizbona – PAP), jak się postępuje w takich sytuacjach - oceniła w poniedziałek telewizja CM negatywną odpowiedź prezesa PZPN wobec prośby selekcjonera biało-czerwonych.
Lizbońska stacja wskazała, że zamieszanie wokół potencjalnego zakontraktowania do Flamengo Sousy rozpoczęło się od próby pozyskania przez klub z Rio de Janeiro obecnego trenera lizbońskich "Orłów" Jorge'a Jesusa.
Komentatorzy CM przypomnieli, że wciąż niepotwierdzone oficjalnie przez Flamengo zakontraktowanie Sousy nie było celem wysłanników brazylijskiego klubu, ale jedynie "opcją rezerwową".
Sousa nie ma już warunków do bycia dalej trenerem Polski. Żaden polski zawodnik nie chciałby dziś grać pod jego wodzą. Flamengo tymczasem powinno teraz zapłacić PZPN odszkodowanie - oceniono w CM.
Informacja o niespodziewanej próbie zerwania przez Sousę umowy z PZPN jest od niedzieli jedną z głównych informacji w Portugalii. Na forach głównych gazet sportowych, m.in. dziennika sportowego "A Bola" dominują bardzo nieprzychylne komentarze na temat postawy Sousy wobec polskiego pracodawcy. Niektórzy kibice wskazują, że sposób, w jaki Portugalczyk próbuje rozstać się z reprezentacją Polski, zaszkodzi mu w Brazylii.
Część z portugalskich kibiców uważa jednak, że po słabych występach dowodzonej przez Sousę reprezentacji Polski w Euro 2020 i niespodziewanej porażce z Węgrami na finiszu eliminacji grupowych mundialu pojawienie się Flamengo jako nowego pracodawcy selekcjonera może być niejako "błogosławieństwem" i oczyścić atmosferę wśród biało-czerwonych po złym finiszu.
Latem 1993 r. Paulo Sousa i Pacheco, piłkarze ówczesnej Benfiki Lizbona, niespodziewanie porzucili szeregi "Orłów", aby zasilić miejscowego rywala – Sporting. Właśnie z perspektywy tego wydarzenia Sousa jest głównie pamiętany w Portugalii jako piłkarz tutejszej ligi - powiedział PAP kibic lizbońskiego Sportingu Manuel Silva.
Fan stołecznych "Lwów" wskazał, że odejście Sousy i Pacheco na tyle rozzłościło kolegów z drużyny oraz sympatyków Benfiki, że zjednoczyło środowisko klubu, a także znacznie poprawiło atmosferę w szatni oraz wyniki.
Ostatecznie Benfica pogrążona w chaosie i problemach finansowych wyszła na prostą, zdobywając w tamtym sezonie mistrzostwo Portugalii - dodał Silva i przypomniał, że Paulo Sousa również w Sportingu nie zagrzał miejsca, wybierając po kilku miesiącach intratną ofertę Juventusu Turyn.
Według poniedziałkowych deklaracji Hugo Cajudy, agenta Paulo Sousy, portugalski trener nie podpisał jeszcze umowy z brazylijskim klubem.
Z Flamengo nie ma nawet jeszcze porozumienia ustnego - powiedział PAP Cajuda.
Tymczasem portugalskie media wskazują, że włodarze Benfiki w ostatnich dniach kontaktowali się z Andreą Pirlo, prowadzącym do niedawna Juventus Turyn. Wskazują, że działanie to może świadczyć o tym, że Jorge Jesus chciałby mimo wszystko skorzystać z propozycji Flamengo, a stołeczna ekipa już rozgląda się za jego następcą.
Telewizja CM sugeruje, iż Jesus nie tylko nie zapomniał o Flamengo, ale chciałby wrócić do tego klubu. Na drodze do powrotu do Rio de Janeiro ma stać dyrekcja klubu z Lizbony.
Jesus wciąż ma świetne relacje z władzami Flamengo. W grudniu gościł wysłanników brazylijskiego klubu we własnym domu (...) i jeszcze publicznie się tym chwalił - podsumowała telewizja CM.