„Akademicy” w wieku od siedmiu do dwunastu lat zamieszkali w hotelu na Stadionie Ludowym, a ćwiczą na przyległych boiskach.
Kiedy tylko sytuacja na Ukrainie zrobiła się niebezpieczna, władze akademii zdecydowały o wyjeździe wszystkich dzieci do domów. Potem pojawiła się informacja, że Polska chce przyjąć naszych młodych zawodników i umożliwić im treningi - dodał szkoleniowiec.
Ekipa Dynama najpierw trafiła do Krakowa, ale ostatecznie „zakotwiczyła” w Sosnowcu.
Szukaliśmy z dyrekcją naszej szkoły takiego wariantu, żeby wszyscy z jednego rocznika, jednej drużyny, mogli być razem. Okazało się, że jest to możliwe tutaj. Wszystko się nam spodobało, z zadowoleniem przyjęliśmy zaproszenie, a warunki przewyższyły to, czego oczekiwaliśmy - wyjaśnił Bondar.
Zaznaczył, że w kijowskiej akademii szkoleni są piłkarze w rocznikach od U-7 do U-17. W każdym jest od 20 do 32 zawodników. W Sosnowcu zamieszkało dwunastu „akademików” z grupy U-12 i trzech z najmłodszej. Spodziewany jest przyjazd jeszcze pięciu z tego starszego rocznika.
Przestawić się na myślenie futbolowe
Większości chłopców towarzyszą mamy, dla których sosnowiecki klub intensywnie szuka mieszkań w okolicy.
Dzieci oczywiście widziały, co się stało w Ukrainie. Tam zostali ich ojcowie. To bolesna sytuacja, chłopcy ją przeżywają, każdy po swojemu. Docierają do nich informacje z kraju. Robimy wszystko, by przestawili się na myślenie futbolowe - powiedział Bondar.
Chwalił warunki treningowe w Sosnowcu, mimo wojny na Ukrainie wysłał do Dynama dokumentację zdjęciową z prowadzonych zajęć.
Mamy zaplanowane codzienne treningi. Na razie pracujemy w lekkim reżimie, ale w ciągu dwóch tygodni będziemy gotowi, by wziąć udział w jakimś turnieju - zadeklarował.
Podkreślił, że możliwość treningu jest bardzo ważna dla dzieci uciekających przed wojną.
Jesteśmy wdzięczni za takie warunki. Codziennie rozmawiamy z chłopcami, tłumaczymy, że każdy musi robić to, co do niego należy. My musimy żyć i rozwijać piłkarskie talenty. To szkoła życia. Jeśli poradzimy sobie z tym zadaniem, będziemy o wiele silniejsi. a co będzie dalej, tylko czas może pokazać - podsumował.
Stworzyć namiastkę normalnego życia
Dyrektor Akademii Zagłębia Sosnowiec Witold Lis zaznaczył, że goszczenie Ukraińców ma dwojaki wymiar - humanitarny i sportowy, bo mogą realizować swoje plany treningowe.
W sumie mieszkają u nas na razie 33 osoby. Oprócz chłopców także ich mamy i fizjoterapeutka - powiedział.
Prezes klubu Łukasz Girek zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, że ta pomoc to „maraton, a nie sprint”.
Musimy być przygotowani, że zostaną tu dłużej. Staramy się stworzyć im namiastkę normalnego życia. Nie na wszystko byliśmy przygotowani, na przykład trzeba było zorganizować pralkę i lodówkę. Staramy się te potrzeby identyfikować, bardzo pomaga miasto i MOSiR - wyjaśnił.
Wszyscy są zaangażowani w pomoc
Klub - także poprzez zbiórkę wśród swoich pracowników - płaci za całodzienne wyżywienie ekipy Dynama w stadionowej restauracji, która jest prywatna. Jej właściciel zatrudnił też trzy osoby z Ukrainy, co jednocześnie ułatwia kontakt z chłopcami.
Na razie rozmawiamy o okresie do końca czerwca. Jak się rozwinie sytuacja, nikt nie wie. Pracownicy klubu są zaangażowani w poszukiwanie mieszkań dla matek zawodników. Kiedy zwolnią miejsca w hotelu, będą mogli przyjechać kolejni chłopcy. Nasza infrastruktura sportowa jest na niezłym poziomie, jesteśmy w stanie zadbać o odpowiednie warunki treningowe - zaznaczył prezes.
Działacze klubu rozmawiali z dyrekcją pobliskiej szkoły podstawowej. Jest szansa, że wkrótce chłopcy będą się znów mogli uczyć.
Chcemy im wypełnić czas, bo trenują pięć razy w tygodniu. Zamierzamy zorganizować charytatywny turniej drużyn z rocznika 2010, żeby mogli zagrać wraz z zaproszonymi drużynami z Polski, Czech i Słowacji - zakończył dyrektor Lis.