PZPN po kilku dniach od informacji, że Stasiak był w Kiszyniowie wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że był on uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów związku, ale z racji zasady poufności nie zdradził jego nazwy.

Reklama

Oświadczenie PZPN

"Czas, potrzebny na zweryfikowanie okoliczności tej niedopuszczalnej sytuacji i wypracowanie wspólnego stanowiska z partnerami biznesowymi, posłużył nam również do wyciagnięcia ważnych wniosków dla federacji. Dotychczas nie ingerowaliśmy w listę gości naszych partnerów, natomiast zaistniała sytuacja bezwzględnie przekonuje nas do wprowadzenia takiego rozwiązania już od najbliższego meczu, co pozwoli nam uniknąć tego typu zdarzeń w przyszłości" - napisano w komunikacie federacji. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ>>>

Reklama
Reklama

"Jednocześnie wyrażamy głęboki żal i zrozumienie dla głosów krytyki, których zasadność dostrzegamy. Szczerze przepraszamy wszystkich: kibiców, sponsorów, osoby walczące z korupcją. Zapewniamy także, że stosunek PZPN do korupcji jest jednoznaczny – to niszczące piękno sportu zło, dla którego nie ma i nie może być żadnego pobłażania" - dodano.

Wkurzony Rafał Brzoska

W piątek do oświadczenia PZPN odniósł się szef firmy InPost Rafał Brzoska, który oczekuje wskazania, który z partnerów PZPN zaprosił Stasiaka i grozi konsekwencjami w postaci przerwania współpracy.

"Sugerowanie przez PZPN, że osoba powiązana z korupcją w piłce, czyli Pan Stasiak rzekomo był zaproszony do Mołdawii przez jednego ze sponsorów (gdzie InPost jest jednym ze sponsorów) jest skandalicznym nadużyciem! Na meczu od nas byli jedynie pracownicy firmy. Oczekujemy natychmiastowego podania informacji, który ze sponsorów rzekomo zaprosił tę osobę. Po drugie - bardzo poważnie zastanawiamy się nad kontynuowaniem wsparcia polskiej piłki w formule, którą ostatnio obserwujemy. Nie pozwolimy na to, by nasz brand był wiązany z korupcją" - napisał na Twitterze Brzoska. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ>>>

Od oświadczenia PZPN odcięły się już także m. in. Biedronka,Leroy Merlin, STS czy Tymbark Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydał także PKN Orlen.

Prezes firmy bukmacherskiej STSMateusz Juroszek w piśmie do PZPN nadmienił, że po raz pierwszy w blisko 10-letniej współpracy "związek swoimi błędami obarcza sponsorów reprezentacji Polski".

"Jesteśmy głęboko rozczarowano próbą przerzucenia na partnerów związku odpowiedzialności za obecność w oficjalnej delegacji PZPN na meczu Mołdawia - Polska osoby skazanej za korupcję w polskiej piłce. Zarówno jej obecność wśród gości PZPN, jak i sposób zarządzania sytuacją z tym związaną, są nie do zaakceptowania i uderzają w dobre imię sponsorów" - napisał Juroszek.

Firma Tarczyński rezygnuje

Z kolei bardzo mocno na aferę ze Stasiakiem i oświadczenie PZPN zareagowała firma Tarczyński S.A., która postanowiła zrezygnować ze współpracy sponsorskiej.

"Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji" - czytamy w oświadczeniu firmy.

"Przegląd Sportowy - Onet": PZPN kłamie. To Kulesza zdecydował ws. Stasiaka

Tymczasem "Przegląd Sportowy - Onet" twierdzi, że PZPN kłamie ws. Mirosława Stasiaka.

"Według naszych informacji - potwierdzonych w trzech niezależnych źródłach - decyzję o tym, żeby zabrać Stasiaka do Mołdawii, podjął osobiście Cezary Kulesza. Stasiak, biznesmen związany z branżą węglową, to dobry znajomy wielokrotnego reprezentanta Polski, Tomasza Hajty, który z kolei jest blisko Kuleszy. I to po tej linii miało dojść do kontaktu biznesmena z prezesem PZPN" - czytamy w artykule Marka Wawrzynowskiego na stronie "PS - Onet".