Zakazany sport

Do lat 70-tych XX wieku w większości krajów świata piłka nożna była dla kobietsportem zakazanym. Miały rodzić zdrowe dzieci, zamiast poddawać się reżimowi dyscypliny, która mogła im to uniemożliwić. Takie przesądy powtarzano w Brazylii, Hiszpanii, a nawet w Anglii, czy w Niemczech, gdzie w 1955 roku federacja DFB jednogłośnie zakazała futbolu kobiecego, a także zabroniła niemieckim klubom wpierania drużyn żeńskich, lub udostępniania im swoich boisk.

„Rywalizacja w futbolu stoi w sprzeczności z naturą kobiet” - przekonywano, zsyłając piłkę kobiecą do podziemia. Kobiety grały nielegalnie, w Niemczechaż do 1970 roku, kiedy DFB zmienił zdanie. Nie do końca z własnej woli. Oceniano, że w tym czasie w Niemczech w piłkę grało nielegalnie 40-60 tys. kobiet, co groziło, że założą własną federację, lub dokonają rozłamu w DFB.

Reklama

W Hiszpanii zakaz gry dla kobiet odwołano w 1975 roku, w Brazylii cztery lata później. W Anglii piłka kobieca rozwijała się razem z męską i na początku XX wieku była dość popularna, aż do zakazu gry dla pań, który wydała angielska federacja (FA). A przecież niektórzy twierdzą, że pierwszy egzemplarz piłki do kopania był własnością Marii I Stuart, królowej Szkotów w latach 1542-1587.

Reklama

Zastawmy jednak prehistorię. Wróćmy do czasów, gdy pół wieku temu futbol kobiecy zaczął opuszczać podziemie. Zniesienie zakazów było pierwszym krokiem. Malutkim. Piłkarki z całego świata musiały się przebijać przez stereotyp, że futbol w ich wydaniu to parodia. Kiedy o futbol kobiecy zagadnięto jednego z prezesów hiszpańskiej federacji, odpowiedział, że kobietom bardziej do twarzy w strojach ludowych, niż w getrach, koszulkach i spodenkach piłkarskich.

Rekord frekwencji

Ligę kobiet powołano w Hiszpanii dopiero w 1988 roku. W już latach 2009-2021 liczba piłkarek w kraju wzrosła o 118 procent. W 2019 roku hiszpańska federacja wydała na rozwój piłki kobiecej 20 mln euro, co nie zmienia faktu, że mimo dynamicznego rozwoju wciąż jest wobec męskiej zaledwie ubogą krewną. Najlepszą drużynę żeńską w Europie ma Barcelona, na jej mecz na Camp Nou przyszło niedawno 91 648 kibiców. To rekord piłki kobiecej. Rekordy to jedno, ale codzienność nie jest imponująca. Średnia na meczu ligowym pań w Hiszpanii to zaledwie 700 osób. Średnia w męskiej La Liga to 20 tys. widzów.

Nie liczba kibiców jest jednak problemem. W tej Barcelonie, gdzie niby tak doceniają piłkarki, mierzą się one z hejtem na co dzień. Na Dzień Kobiet klub z Katalonii przygotował film, protestując przeciw dyskryminacji piłkarek. Wystąpili Robert Lewandowski i gwiazda żeńskiej drużyny Maria León. Polak czytał komentarze atakujące piłkarki swojego klubu: "Wracaj do kuchni", "Nie grałabyś nawet w mojej drużynie osiedlowej", "Nikt nie chce oglądać twoich meczów", "Futbol kobiet to nie jest prawdziwy futbol", "Kochanie, jesteś gorąca!". Maria Leon opowiadała, że ataki na nią i jej koleżanki z drużyny są codziennością.„Mierzymy się z tym tylko dlatego, że jesteśmy kobietami” - mówi.

A przecież najlepszą piłkarką świata, laureatką „Złotej Piłki” w dwóch ostatnich edycjach plebiscytu jest Alexia Putellas, gwiazda Barcelony i kadry Hiszpanii, walczącej dziś o medal mundialu w Australii i Nowej Zelandii. Dla 37-letniej Brazylijki Marty to szóste i ostatnie mistrzostwa. Ona jest z kolei zawodniczką wszech czasów - „Złotą Piłkę” odbierała sześciokrotnie. Zdobyła najwięcej goli w finałach MŚ (17). Dla kadry Brazylii wbiła 115 bramek w 174 meczach. A przecież w piłkę w ogóle grać nie powinna. Starsi bracia, którzy zastępowali jej ojca, stanowczo tego zakazywali. Groziło jej lanie, ale jak opowiadała potem w wywiadach, była szybsza od wściekłych braci ganiających ją po boisku.

Symbol brazylijskiej piłki

Dziś odcisk jej stóp zdobi galerię sławy stadionu Maracana. Obok Pelego, Garrinchy, Romario, Ronaldo i innych gigantów brazylijskiej piłki. Zdobywała gole w pięciu finałach MŚ i w pięciu turniejach olimpijskich. Niosła flagę na igrzyskach w Rio w 2016 roku. Jest jednym z symboli piłki brazylijskiej, ale w 2004 roku, jako nastolatka musiała wyjechać do Szwecji, bo warunki do gry dla brazylijskich kobiet były fatalne.

Dziś rząd Brazylii wprowadza korekty do godzin pracy obywateli, by mogli śledzić mecze kobiecego mundialu w Australii i Nowej Zelandii.

Brazylijski futbol kobiecy rodził się na plaży Copacabana w latach 80-tych ubiegłego wieku. Plażowy, a potem grający na trawie zespół Radar pełnił rolę drużyny narodowej. Grał w nieformalnych mistrzostwach świata. W 1991 roku w Chinach FIFA zorganizowała pierwszy oficjalny mundial dla kobiet. Wygrały Amerykanki, najbardziej utytułowany zespół narodowy w historii tej dyscypliny. Zwyciężyły na czterech mundialach. Dwa razy tytuł wzięły Niemki, raz Norweżki i raz Japonki. Triumf Japonek w 2011 roku w Niemczech postawił na nogi cały kraj. Cesarz witał zawodniczki, które były na chwilę niedoścignionym wzorem dla kolegów piłkarzy.

Pierwszy kobiecy mundial w Chinach był sukcesem. Na mecze przychodziło średnio po 20 tys. ludzi. Wtedy startowało 16 drużyn, dziś w Australii i Nowej Zelandii o tytuł walczą 32 zespoły. Futbol kobiecy rozwija się dynamicznie, choć wciąż ma problemy. I to nie tylko w krajach o zakorzenionej tradycji macho. Niedawno 15 czołowych zawodniczek w Hiszpanii odmówiło gry dla reprezentacji, protestując przeciw temu jak federacja traktuje ich dyscyplinę. Wszystkie wróciły do drużyny na mundial w Australii i Nowej Zelandii. Aktualne mistrzynie Europy - Angielki zawiesiły spór z FA, by skupić się na walce o złoto.

Problemy wewnętrzne

Futbol kobiecy ma też trochę problemów wewnętrznych. W 2011 roku przed mundialem w Niemczech reprezentantki kraju do lat 20 pozowały nago dla niemieckiego wydania Playboya. Wywołało to burzliwą dyskusję w środowisku, czy piłkarki muszą sięgać po takie środki, by szukać rozgłosu i promocji. Młode Niemki tłumaczyły, że chciały przełamać stereotyp kopiących piłkę babochłopów, pokazać kibicom urodę piłkarek. Turniej odbył się pod hasłem „Najpiękniejszy mundial wszech czasów”, a w jego reklamówce gra była wstrzymywana, by zawodniczki wyjęły szminki, tusz, puder i poprawiły urodę.

Nie podobało się to szefowej do spraw piłki żeńskiej w FIFA, która zwracała uwagę, że zachęcanie kibiców do oglądania meczów kobiet golizną, lub seksualnością to działanie na krótką metę. - To poniżające i żałosne, by kibice oceniali piłkarki według urody - mówiła Leila Hukhajda, piłkarka z Berlina. To nieuniknione? Kiedyś amerykańska piłkarka Heather Mitts, uważana była za najpiękniejszą sportsmenkę świata, dziś symbolem urody jest jej młodsza koleżanka Alex Morgan. Mitts zdobyła trzy złote medale olimpijskie, i wicemistrzostwo świata w 2011 roku, Mogran debiutowała wtedy na mundialu, a potem wygrała go w 2015 i 2019 roku. Jest mistrzynią igrzysk w Londynie, znaną, wielowymiarową postacią, która wystąpiła w pięciu filmach.

W nagrodę… deski do prasowania

Gdy w 1989 roku Niemki wygrały mistrzostwa Europy tamtejsza federacja podarował im w nagrodę zestawy do kawy i deski do prasowania. Za triumf na mundialu w 2011 roku miały otrzymać po 60 tys. euro. Ale przegrały z Japonią w ćwierćfinale.

Piłkę kobiecą od męskiej odróżnia otwartość na odmienność seksualną. Marta jest ambasadorem dobrej woli ONZ do walki z biedą i dyskryminacją kobiet. W styczniu 2021 roku, po wielu latach relacji, ogłosiła swój związek z Toni Pressley, koleżanką z amerykańskiego zespołu Orlando Pride. W Niemczech piłkarki zawierają małżeństwa, a kluby gratulują im w swoich mediach społecznościowych. Najgłośniej było jednak wokół Amerykanki Meghan Rapinoe, która od 2013 roku jest ambasadorem Athlete Ally - organizacji zwalczającej homofobię i transfobię w sporcie.

Rapinoe była w związkach z kilkoma sportsmenkami. Podczas ostatniego mundialu we Francji w 2019 roku ogłosiła, że ze względu na ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa nie odwiedzi Białego Domu. Nosiła opaskę kapitana zespołu, który wygrał złoto mistrzostw świata, a potem poprowadziła koleżanki do sądu w walce z amerykańską federacją piłkarską przeciw dyskryminacji kobiet. Żądały, by federacja zrównała premie dla piłkarzy i piłkarek za udział w mundialu i udało się to w ubiegłym roku.

Oczywiście równość premii jest dyskusyjna, bo FIFA i UEFA wypłacają związkom piłkarskim zupełnie inne kwoty za turnieje kobiece i męskie. Po kobiecym Euro w Anglii w ubiegłym roku UEFA przeznaczyła dla federacji uczestniczących 16 mln euro. Ostatnie męskie mistrzostwa Europy w 2021 roku przyniosły krajowym związkom 371 mln euro.

Dwa różne światy

Mimo wszystko kobiecy futbol wymaga inwestycji. Przecież w tenisie, na przykład w najbardziej prestiżowym turnieju świata na Wimbledonie, organizatorzy zrównali premie dla zawodniczek i zawodników, bez względu na to, kto generuje większe dochody. Póki co piłka nożna kobiet i mężczyzn to finansowo dwa różne światy i tak pozostanie jeszcze bardzo, bardzo długo.

Nikomu nie przeszkadzają i nikogo nie drażnią kobiety uprawiające koszykówkę, siatkówkę, piłkę ręczną, piłkę wodną, tymczasem futbol wygląda na najbardziej konserwatywną dyscyplinę sportu.

W Polsce zakazów gry w piłkę kobiet nie było, ale nasza kadra nie wystąpiła dotąd ani na mundialu, ani Euro, ani w igrzyskach. W 1975 roku zorganizowano pierwsze mistrzostwa Polski pań, ale nieoficjalne. Oficjalne rozgrywki trwają od 1980 roku. Reprezentacja zagrała pierwszy mecz w czerwcu 1981 roku z Włoszkami 0:3, w pierwszym pojedynku w Polsce zmierzyła się z Czechosłowacją w Piotrkowie Trybunalskim trzy lata później (1:4). Rekord frekwencji na spotkaniu polskiej kadry kobiet to 8011 widzów w starciu z Belgią w rywalizacji o trwający mundial w Australii i Nowej Zelandii. Ewa Pajor z Wolfsburga, najskuteczniejsza piłkarka ostatniej edycji Ligi Mistrzyń, zdobyła dla Polski 52 gole w 72 występach. Wolfsburg przegrał finał Champions League z Barceloną 2:3.