Minione rozgrywki białostoczanie zakończyli na czwartym miejscu, kwalifikując się do eliminacji Ligi Europejskiej. Po rundzie jesiennej Jagiellonia była liderem, ale na wiosnę grała słabiej.

Przerwa w rozgrywkach nie upłynęła na spokojnych przygotowaniach do nowego sezonu. Najpierw okazało się, że zespół czeka dwumecz z Irtyszem Pawłodar, co wiązało się z trudnym logistycznie wyjazdem do Kazachstanu i koniecznością zmiany planów przygotowań. Odpadnięcie z rozgrywek było sporym rozczarowaniem, zwłaszcza, że zespół nie zagrał na miarę swoich możliwości.

Reklama

Jagiellonia nie najlepiej prezentowała się też w sparingach i władze klubu oraz trener Michał Probierz, pod którego ręką zespół dwa razy z rządu zakwalifikował się do europejskich pucharów, zdobył Puchar i Superpuchar Polski, doszli wspólnie do wniosku, że czas zakończyć współpracę. Umowę rozwiązano za porozumieniem stron.

Następcą został Czesław Michniewicz, który objął zespół tydzień przed startem ligi. Przyznał, że nie zna jeszcze piłkarzy na tyle, by móc ich miarodajnie ocenić, choć zdaje sobie sprawę, że oczekiwania w Białymstoku są duże, a pracę w Jagiellonii uważa za duże wyzwanie.

Reklama

"Na pewno będziemy z trenerem rozmawiać, by wynik był co najmniej taki sam albo lepszy, jak w minionym sezonie" - powiedział PAP prezes SSA Jagiellonia Cezary Kulesza. Pytany, czy w takim razie chodzi o puchary europejskie, odparł, że "będziemy o tym myśleć, ale to jest tylko sport".

W jego ocenie, w grze Jagiellonii w ubiegłym sezonie brakowało przede wszystkim wykończenia akcji. "Tempo gry w środku pola było takie samo, jak pod bramką, nie było widać przyspieszenia, może nie było też takiego lidera, który wziąłby na siebie ciężar gry" - ocenił.

Latem w składzie zespołu doszło do kilku zmian, ale z kluczowych zawodników nikt nie ubył, choć w mediach wciąż pojawiają się informacje o zainteresowaniu klubów brytyjskich reprezentacyjnym bramkarzem Grzegorzem Sandomierskim. Klub postanowił nie przedłużać umów m.in. z Jarosławem Lato, Litwinem Tadasem Kijanskasem i Kameruńczykiem Franckiem Essombą.

Reklama

Najpoważniej wzmocniona została środkowa linia Jagiellonii. W tej formacji mają grać pozyskany z Zagłębia Lubin Dawid Plizga, Słowak Vladmir Kukol z Sandecji Nowy Sącz, Łukasz Tymiński z Polonii Bytom i Czarnogórzec, już czwarty w zespole, Marko Cetkovic.

W obronie rywalizację wzmocni na pewno transfer Grzegorza Bartczaka z Zagłębia Lubin i powrót do gry po kontuzji Marokańczyka Sidqy'ego el Mehdiego.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądała gra białostoczan w ataku. Z wypożyczenia wrócił Brazylijczyk Maycon, w przyszłym tygodniu treningi z zespołem ma wznowić wracający po ciężkiej kontuzji i półrocznej przerwie Bartłomiej Grzelak.

"Na pewno zrobiliśmy transfery, na jakie nas było stać. Każdy chciałby lepszych, ale na to są potrzebne większe pieniądze. Ale to nie zawsze jest tak, że im więcej płaci się za zawodnika, to on lepiej gra" - powiedział Kulesza.

Wyniki sparingów Jagiellonii: Śląsk Wrocław 2:1, Wigry Suwałki 5:2, Ruch Chorzów 0:4, Olimpia Zambrów 4:0, Ermis Aradippou (Cypr) 2:0.

Mecze Jagiellonii na przebudowywanym stadionie miejskim będzie mogło oglądać niecałe 5 tys. osób. To mniej niż w ubiegłym sezonie, ale konieczne było wydzielenie tzw. strefy buforowej i sektora dla kibiców gości. "Czekamy z niecierpliwością, kiedy będzie gotowy nowy stadion" - dodał Kulesza zaznaczając, że to nie zależy od klubu.

Obiekt jest inwestycją miejską. Obecnie budowa stoi, miasto wypowiedziało umowę wykonawcy i przygotowuje się do rozpisania nowego przetargu.