W podstawowym składzie Lechii pojawił się tylko jeden nowy zawodnik (Mateusz Machaj sprowadzony z Chrobrego Głogów), natomiast trener Polonii Jacek Zieliński od początku wystawił czterech sprowadzonych latem graczy - byłego reprezentanta Polski Marcina Baszczyńskiego, Roberta Jeża, Daniela Sikorskiego i Pavla Sultesa. W porównaniu z poprzednim sezonem brakowało m.in. sprzedanego za 5,25 mln euro do Trabzonsporu lidera drużyny Adriana Mierzejewskiego, Artura Sobiecha (Hannover) oraz Euzebiusza Smolarka, z którym w piątek Polonia rozwiązała kontrakt. Z kolei Macieja Sadloka szansy występu pozbawiła kontuzja.

Reklama

Początek spotkania należał do Lechii. Najgroźniejszym efektem tej przewagi była akcja Ivansa Lukjanovsa w 15. minucie. Od tego momentu poloniści ruszyli odważniej do przodu i w ciągu kilku minut dwukrotnie poważnie zagrozili gościom. Najpierw Sultes trafił w słupek, a w 26. minucie Tomasz Jodłowiec w poprzeczkę. Szczególnie aktywny w tym okresie spotkania był występujący na lewym skrzydle Bruno Coutinho.

Tuż przed przerwą ponownie ożywiła się Lechia. W 45. minucie na indywidualną akcję zdecydował się szybki Abdou Traore, ale jego strzał minimalnie minął słupek bramki Sebastiana Przyrowskiego. W odpowiedzi sytuację sam na sam zmarnował Sultes.

Druga połowa rozpoczęła się identycznie jak pierwsza - od ataków gdańszczan. Z tą jednak różnicą, że Polonia przez długi czas nie była w stanie groźnie odpowiedzieć. Znacznie ciekawsze akcje konstruowali goście. Po jednej z nich w 65. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Paweł Nowak, ale doświadczony pomocnik Lechii strzelił ponad poprzeczką. Niedługo potem Nowak podawał do Łukasza Surmy, jednak kapitan gości trafił wprost w Przyrowskiego.

"Dawać Albańczyka!" - krzyknął jeden z kibiców Polonii, domagając się wejścia na boisko sprowadzonego tuż przed rozpoczęciem sezonu wysokiego napastnika Edgara Caniego (wypożyczony z włoskiego Palermo).

Pierwszy groźny strzał Polonii w drugiej połowie fani gospodarzy zobaczyli dopiero kwadrans przed końcem, gdy po uderzeniu Bruno bramkarz Lechii Sebastian Małkowski wybił piłkę na rzut rożny. Wkrótce potem poloniści udowodnili, że w piłce nie trzeba mieć przewagi, żeby zdobyć gola. Najaktywniejszy w drużynie "Czarnych koszul" Bruno znalazł się niepilnowany w polu karnym i mocnym płaskim strzałem zapewnił stołecznemu zespołowi prowadzenie.

W 80. minucie było już praktycznie po meczu. Za uderzenie bez piłki Łukasza Trałki czerwoną kartkę zobaczył Surma. Kapitan Lechii nawet nie kłócił się z sędzią - od razu poszedł do szatni. W końcówce spotkania podopieczni Jacka Zielińskiego mieli już zdecydowaną przewagę i spokojnie kontrolowani przebieg spotkania.

Reklama

Polonia Warszawa - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Bruno Coutinho (79).

Żółta kartka - Polonia Warszawa: Bruno Coutinho, Daniel Sikorski. Lechia Gdańsk: Abdou Traore. Czerwona kartka - Lechia Gdańsk: Łukasz Surma (80-faul).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 4 000.

Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Marcin Baszczyński (90+3. Jakub Tosik), Tomasz Jodłowiec, Adam Kokoszka, Tomasz Brzyski - Bruno Coutinho, Łukasz Piątek, Robert Jeż, Łukasz Trałka, Pavel Sultes (76. Paweł Wszołek) - Daniel Sikorski (90+2. Edgar Cani).

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Marcin Pietrowski, Luka Vućko, Krzysztof Bąk, Levon Airapetian - Paweł Nowak, Łukasz Surma, Mateusz Machaj - Ivans Lukjanovs (85. Vytautas Andriuskevicius), Abdou Traore, Tomasz Dawidowski (74. Piotr Wiśniewski).