"W piątkowym meczu sędzia Małek popełnił co najmniej cztery poważne błędy i wypaczył wynik naszej rywalizacji ze Śląskiem. Zresztą nie były to jedyne jego pomyłki w ostatnim czasie i także nie pierwsze, którymi skrzywdził naszą drużynę" - dodał Turnowiecki.

Reklama

Gdańszczanie mieli pretensje zwłaszcza za dwie sytuacje. W 51. minucie, kiedy jedyną bramkę zdobył po rzucie rożnym Johan Voskamp, faulowany przez Marka Wasiluka miał być bramkarz Lechii Wojciech Pawłowski. Z kolei w 84. minucie goście domagali się rzutu karnego za faul bramkarza Śląska Rafała Gikiewicza na Piotrze Wiśniewskim.

"Moim zdaniem byłem faulowany. Zresztą tę sytuację widziała cała Polska. Zostałem pchnięty, upadłem na murawę i nie miałem już szans na skuteczną interwencję przy uderzeniu Voskampa. Wydaje mi się, że gdybym się nie przewrócił, bez problemów obroniłbym strzał holenderskiego napastnika" - ocenił Pawłowski. "Ja też nie mam wątpliwości. Zostałem uderzony przez bramkarza Śląska po goleniach i karny był ewidentny" - uzupełnił Wiśniewski.

W Lechii nie chcą, aby mecze tej drużyny w T-Mobile Ekstraklasie prowadził arbiter z Zabrza. "Zamierzamy złożyć taki wniosek. Poza tym planujemy zwrócić się z zapytaniem do Kolegium Sędziów PZPN, jakie konsekwencje wobec sędziego Małka zamierzają wyciągnąć po spotkaniu Śląsk - Lechia" - podsumował Maciej Turnowiecki.

Śląsk wygrał z Lechią 1:0 po golu Voskampa w 51. minucie. Był to pierwszy mecz piłkarski na nowym stadionie we Wrocławiu.