Mecz Lechii z Ruchem oficjalnie zakończył jesienną rundę T-Mobile Ekstraklasy. W tym roku wszystkie zespoły rozegrają jednak jeszcze po dwa spotkania.

Tego meczu nie będzie z pewnością miło wspominał Waldemar Fornalik, który po raz 80. prowadził chorzowski zespół w ligowych rozgrywkach. Aktualny bilans trenera Ruchu, notabene najdłużej pracującego w jednej drużynie w T-Mobile Ekstraklasie (od 27 kwietnia 2009 roku) to 36 zwycięstw, 16 remisów i 28 porażek.

Reklama

W porównaniu do poprzedniego meczu z Cracovią w Ruchu, który wygrał dwa ostatnie spotkania, zaszła tylko jedna zmiana - Marka Szyndrowskiego zastąpił Igor Lewczuk.

Zdecydowanie więcej roszad było w Lechii. Trener Rafał Ulatowski wystawił w ataku Tomasza Dawidowskiego, a na ławce posadził Lewona Hajrapetjana i Pawła Nowaka. Po jednym meczu przerwy zamiast kontuzjowanego Sebastiana Małkowskiego do bramki wrócił 18-letni Wojciech Pawłowski, po pauzie za żółte kartki zagrał Abdou Traore.

Reklama

I to właśnie reprezentant Burkina Faso miał udział przy jedynym golu dla gospodarzy. W 12. minucie Traore zagrał piłkę z prawej strony w pole karne gości, a niefortunnie interweniujący stoper Ruchu Piotr Stawarczyk skierował ją do własnej siatki.

Była to pierwsza bramka zdobyta przez Lechię w T-Mobile Ekstraklasie po 417 minutach przerwy. Z kolei kibice biało-zielonych na kolejnego gola na PGE Arenie Gdańsk czekali 290 minut.

Niewiele brakowało, aby w 30. minucie kiks środkowego obrońcy gdańskiego zespołu zakończył się zdobyciem bramki przez Ruch. Tym razem w piłkę nie trafił Sergejs Kożans, dzięki czemu sam przed Pawłowskim znalazł się Arkadiusz Piech. Napastnik gości, który miał sporo czasu oraz wolnego miejsca, niepotrzebnie zdecydował się na natychmiastowe uderzenie i bramkarz Lechii końcami palców zdołał je obronić.

Reklama

Po przerwie Pawłowskiego starali się zaskoczyć strzałami z dystansu ponownie Piech oraz wychowanek gdańskiego klubu Marek Zieńczuk. Chorzowianie osiągnęli wyraźną przewagę, jednak przed długi czas nie potrafili zagrozić bramce rywali.

Tymczasem znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia zmarnowali gdańszczanie. W 70. minucie Traore popisał się znakomitym podaniem do Piotra Wiśniewskiego, który popędził sam na bramkę Michala Peskovicia. Słowak zdołał odbić piłkę, a przed utratą gola uratował Ruch także Stawarczyk, który w ostatniej chwili ubiegł próbującego dobijać Josipa Tadicia. Tym samym defensor niebieskich zrehabilitował się za nieudaną interwencję z pierwszej połowy.

Osiem minut później przed szansą stanął wprowadzony w drugiej połowie na boisko Maciej Jankowski, któremu piłkę zagrał pomocnik gospodarzy Wiśniewski. Dzięki temu napastnik gości znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak jego uderzenie obronił Pawłowski.

Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Piotr Stawarczyk (12-samobójcza).

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Piotr Wiśniewski, Abdou Traore. Ruch Chorzów: Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Łukasz Burliga.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 9 000.

Lechia Gdańsk: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Sergejs Kożans, Luka Vucko, Vytautas Andriuskevicius - Deleu (87. Paweł Nowak), Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Abdou Traore, Piotr Wiśniewski (81. Lewon Hajrapetjan) - Tomasz Dawidowski (54. Josip Tadic).

Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Łukasz Burliga - Marek Zieńczuk, Marcin Malinowski, Paweł Lisowski, Łukasz Janoszka (59. Wojciech Grzyb) - Paweł Abbott (63. Maciej Jankowski), Arkadiusz Piech.