Lech do niedawna szczycił się najwyższą frekwencją w Polsce - w ubiegłym sezonie średnio mecz przy ul. Bułgarskiej oglądało ponad 19 tysięcy widzów. W obecnych rozgrywkach jest już znacznie gorzej, bowiem średnia spadła do 13 200, a pojedynek lechitów z ŁKS Łódź zgromadził na trybunach zaledwie dziewięć tysięcy kibiców. Władze poznańskiego klubu, by na nowo zapełnić arenę Euro 2012, postanowiły obniżyć ceny wejściówek.

Reklama

Ten rok jest pierwszym funkcjonowania konsorcjum Lech i Marcelin Management, który zarządza obiektem. Dlatego zaczynamy wdrażać strategię zapełniania trybun, mamy nowy program i nowe propozycje. Chcemy, żeby frekwencja na stadionie była godna Lecha, nie tylko w najbliższej rundzie, ale także w przyszłości - powiedział na konferencji prasowej prezes Lecha Karol Klimczak.

Za karnet normalny na najlepsze miejsca, obowiązujący na siedem meczów ligowych i ćwierćfinał Pucharu Polski (z Wisłą Kraków), trzeba będzie zapłacić od 219 do 270 złotych. Karnety ulgowe dla młodzieży do lat 13, seniorów i kobiet kosztują tylko 75 złotych. Z kolei cena pojedynczych biletów normalnych w zależności od miejsca wynosi od 20 do 40 złotych. To spora obniżka, bowiem jesienią ubiegłego roku najdroższa wejściówka na jeden mecz kosztowała 65 zł.

Chcemy się otworzyć na nowe środowiska, nowe grupy kibiców - jak choćby kobiety. Chcemy, aby pań było jak najwięcej na trybunach, by w ten sposób dołączyć do europejskich standardów. Oferta jest korzystna dla dzieci i młodzieży uczącej się. Porównywaliśmy ceny biletów z nowo otwartymi stadionami, jak choćby w Gdańsku czy Wrocławiu. Są one podobne, a w niektórych przypadkach atrakcyjniejsze - dodał Klimczak.

Klub utrzymał program lojalnościowy dla kibiców, którzy od wielu lat kupują karnety na całą rundę, oraz dla tych, którzy posiadają kartę kibica z funkcją płatniczą. Posiadacze biletów i karnetów mogą liczyć na rabat za przejazd PKP w dniu meczu czy bezpłatny przejazd komunikacja miejską przed i po spotkaniu.

Jeśli chodzi o karnety, to chcemy powtórzyć nasz rekord sprzed roku, kiedy to sprzedaliśmy ich ponad 15 tysięcy - przyznał Klimczak.