W 65. minucie sobotniego meczu na Konwiktorskiej z Górnikiem Zabrze - przy stanie 1:1 - poloniści mieli rzut karny, ale strzał Łukasza Teodorczyka bez kłopotu obronił golkiper gości Łukasz Skorupski. To czwarty z rzędu mecz, w którym Polonia nie wykorzystała "jedenastki".
Wcześniej takie okazje zmarnowali kolejno: Tomasz Brzyski (w meczu z PGE GKS Bełchatów), Władimir Dwaliszwili (z Koroną Kielce) i Paweł Wszołek (z Podbeskidziem Bielsko-Biała). Na dodatek w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, w spotkaniu z Podbeskidziem, rzutu karnego nie wykorzystał ówczesny obrońca Polonii Radek Mynar. To daje w sumie pięć zmarnowanych "jedenastek" z rzędu.
Trudno powiedzieć, co jest przyczyną. Na pewno temat karnych urasta w naszym klubie do miana traumy. Z reguły to świetna okazja dla strzelającego, duży atut, ale u nas staje się powodem do stresu. Śrubujemy rekord w negatywny sposób - przyznał w poniedziałek Radosław Majdan, były bramkarz reprezentacji Polski, obecnie doradca zarządu Polonii ds. wizerunku.
Dwie z czterech wykonywanych ostatnio "jedenastek" były nieudane. Nasi piłkarze strzelali bramkarzom rywali do "koszyka", czyli w ich ręce, za lekko. Nie wiem, co jest powodem. Na treningach ci sami zawodnicy się nie mylą. Przecież trener to ocenia, widzi. Problem jest tym większy, że poprzednie zmarnowane karne nie przeszkadzały nam w zwycięstwach. Tym razem jednak straciliśmy dwa punkty - podkreślił znany w przeszłości golkiper m.in. Pogoni Szczecin, Wisły Kraków, PAOK Saloniki i Polonii.
Były reprezentant Polski przyznaje, że strzelca następnego rzutu karnego w zespole "Czarnych koszul" czeka trudne zadanie (jak powiedział PAP trener Piotr Stokowiec, będzie nim Dwaliszwili).
Wykonanie następnej "jedenastki" będzie dla zawodnika naszej drużyny stresem - podkreślił Majdan, dodając jednak, że wierzy w Gruzina. Uważam, że "Vlado" już się nie pomyli i zdobędzie gola. To doświadczony piłkarz, a rolą właśnie takich zawodników jest pomaganie drużynie w trudnych momentach - podkreślił Majdan.
Jak sam przyznaje, w czasie swojej kariery piłkarskiej miał sposób na niektórych zawodników rywali, wykonujących karne.
Patrzyłem, jak strzelają w innych meczach, podpatrywałem ich sposoby. Powiedzmy, że miałem własny bank informacji - wspomina Majdan.
Kiedyś doszło jednak do ciekawej sytuacji. Grałem wtedy w Pogoni Szczecin, rywalem była Legia (26 sierpnia 2000 roku, wynik 1:1 - PAP). Miałem bronić rzut karny wykonywany przez Sylwestra Czereszewskiego. Podszedł do mnie kolega z drużyny Piotr Mosór, były zawodnik Legii. Wiedział, jak Sylwek strzela karne i powiedział mi, że przeciwnik kopnie w prawy róg. W ostatniej chwili postanowiłem jednak zaryzykować. Pomyślałem, że Sylwek - widząc naradę Piotrka ze mną - zmieni swoją decyzję. I rzeczywiście, strzelił w... lewy róg. Rzuciłem się tam i obroniłem - zakończył Radosław Majdan.